Poczet islamskich ideologów i ekstremistów – Ajman Az-Zawahiri

Tekst archiwalny. Pochodzi z 14. numeru Układu Sił

Aktualny przywódca Al-Kaidy, następca Osamy bin Ladena. Ostatni z żyjących ze sporządzonej po 11 września 2001 r.  listy dziesięciu przywódców tej organizacji. 

Ajman Az-Zawahiri od lat poszukiwany jest przez Departament Stanu USA za terroryzm. Oskarża się go o udział w organizacji zamachu na ambasadę Stanów Zjednoczonych w Kenii i Tanzanii 7 sierpnia 1998 r., w której zginęło 224 cywilów, a ponad 5 tys. zostało rannych. Uznaje się go także winnym zaangażowania w przeprowadzenie ataku na krążownik USS Cole w Jemenie 12 października 2000 r., gdzie zginęło 17 marynarzy, a 39 raniono. Obwinia się go też o pomoc w organizacji zamachów z 11 września 2001 r. głównie na Nowy Jork, kiedy to porwane zostały cztery amerykańskie samoloty rejsowe i wykorzystane do uderzeń w wieżowce World Trade Center, w Pentagon oraz niedoszłego, prawdopodobnego ataku na Biały Dom. Zginęło wtedy prawie 3 tys. ludzi.

Al-Kaida w ostatnich latach znalazła się w cieniu Państwa Islamskiego, jednak nadal pozostaje silną i wpływową organizacją. Zawahiri kontynuuje nagrywanie i wydawanie oświadczeń, w których nawołuje do ataków na USA oraz Europę. Stąd nagroda za ujawnienie jego miejsca pobytu, zależna od wagi informacji, wynosi do 25 mln dolarów.

O istnieniu Ajmana Az-Zawahiriego świat dowiedział się miesiąc po atakach na USA, 7 października 2001 r. Cyfrowym, rozwiniętym gospodarczo Zachodem XXI wieku raptem wstrząsnęły obrazy niczym z powieści Tolkiena czy filmowych historii z wczesnego średniowiecza. Po ukazaniu się na milionach telewizyjnych ekranów walących się wieżowców, kilka tygodni później na kanale Al-Dżaziry pojawiły się trzy postacie siedzące przed wejściem do jakiejś afgańskiej jaskini. Ubrani w dziwaczne stroje, przypominali raczej wyobrażenie Alibaby i dwóch z czterdziestu jego rozbójników, niż osoby żyjące współcześnie. Wszyscy brodaci; pierwszy nazywał się Osama bin Laden, drugi Abu Ghajs, a trzeci o grubych rysach i w wielkich okularach – Ajman az-Zawahiri.

W swoim wystąpieniu wzięli odpowiedzialność za zamachy, tłumacząc je jako kontynuację czynów Mahometa oraz późniejszej tradycji wielkich bitew muzułmańskich. Zawahiri napiętnował Amerykę i odwoływał się do „zażydzonej Palestyny”. Z kolei do swoich wyznawców zwrócił się takimi słowami: „Dla was, muzułmanie, to prawdziwy, szczery dzień, dzień próby, dzień waszej chwały nadszedł. Nowi Kurajszyci [„bezbożne” plemię z Mekki, które walczyło z Mahometem i ostatecznie zostało przez niego pokonane] zebrali się przeciwko muzułmanom, podobnie jak dawni Kurajszyci i ich pomocnicy zebrali się przeciwko muzułmanom w Medynie: czyńcie tak, jak wówczas postąpili towarzysze Proroka. O młodzi mudżahedini, o wierni alimowie, którzy kochacie Proroka, oto nowa epopeja islamu i nowa walka o wiarę, taka jak wielkie bitwy pod Hittinem, pod Ajn Dżalut oraz zdobycie Jerozolimy. Epopeja zaczyna się ponownie, pospieszcie więc bronić honoru islamu”.

Do zaskoczonych i przekonanych o „końcu historii” obywateli świata z trudem dochodziła wiadomość o zachwianiu spokoju ich cywilizacji zderzeniem z tak egzotycznymi barbarzyńcami.

Ajman az-Zawahiri urodził się 19 czerwca 1951 r. w Kairze, w rodzinie o inteligenckim rodowodzie. Od strony ojca byli tam uczeni w naukach religijnych i świeckich, znani profesorowie medycyny i farmakologii oraz wielcy imamowie kairskiego Al-Azhar, najsłynniejszego uniwersytetu muzułmańskiego. Ich nazwisko wywodzi się od małej osady Az-Zawahir, położonej między Mekką a Medyną, skąd w drugiej połowie XIX wieku pradziadek Ajmana wyjechał do Tanty w Delcie Nilu i na stałe pożegnał się z biedną wówczas Arabią. Gałąź matki szczyciła się nie mniejszą reputacją. Pochodziła z klanu Al-Azzam wywodzącego swój rodowód od samego Proroka. Dziadek Ajmana, Azzam Bej, kształcony na Al-Azhar oraz w Londynie, dziekan Wydziału Literatury Uniwersytetu Kairskiego, założyciel uniwersytetu w Rijadzie, dwukrotnie sprawował funkcję ambasadora Egiptu w Arabii Saudyjskiej. Jego brat, lekarz, poseł w czasach monarchii, ambasador w Wielkiej Brytanii, autor „Wiecznego przesłania Proroka Mahometa”, był pierwszym sekretarzem generalnym Ligi Państw Arabskich w latach 1945 – 1952.

Ajman przyszedł na świat w ostatnim roku panowania króla Faruka. Wraz z upadkiem dynastii władzę przejęli socjalistyczni nacjonaliści z Dżamalem Abd an-Naserem jako prezydentem. Rodziny pokroju az-Zawahirich, dawnych elit reżimu, uległy pauperyzacji w wyniku wprowadzania nowego systemu marksistowskiego i ojciec Ajmana, profesor farmakologii, musiał zakupić nowy dom, w gorszej dzielnicy Kairu.

Idąc ojcowskim tropem, młody Zawahiri podjął w 1968 r. studia medyczne, a dziesięć lat później został specjalistą w dziedzinie chirurgii ze stopniem magistra. Po kolejnej dekadzie uzyskał stopień doktora w dalekim Pakistanie, na uniwersytecie w Peszawarze. W życiu prywatnym nie prowadził bujnego życia towarzyskiego. Na Uniwersytecie Kairskim poznał jedyną kobietę swojego życia, Azzę Ahmed Nuwair, wziął z nią ślub w Hotelu Continental w Kairze w 1979 r. i pozostał na zawsze.

Za Nasera dominowała świecka polityka państwa. W 1966 roku rząd, w ramach walki z Bractwem Muzułmańskim, skazał na śmierć najważniejszego ideologa tej organizacji, Sajjida Kutba, który wzywał do lojalności wobec Allaha. Na poglądy nastoletniego Ajmana śmierć ta wywarła ogromny wpływ. Był blisko tych wydarzeń. Jego wuj, Mahfuz Azzam,bronił Kutba w sądzie jako adwokat. Nic dziwnego, że bezpośrednio po tym zdarzeniu przyszły teoretyk i aktywista światowego dżihadu, jako uczeń szkoły średniej, wraz ze swoim bratem oraz trzema kolegami założył tajne, fundamentalistyczne ugrupowanie, stawiające sobie za cel opieranie się rządom reżimu Nasera. Wiele młodzieńczych grup z biegiem czasu się rozpada, ta jednak przetrwała piętnaście lat, do roku 1981, kiedy została zlikwidowana na fali rządowych represji po zabójstwie prezydenta Anwara as-Sadata. Charakterystyczny był jednak u Zawahiriego brak chęci do zabiegania o przywództwo którejkolwiek z grup. Już jako dziecko cechował się wrażliwością oraz empatią. Interesujące także, że przyszły lider Al-Kaidy stronił nawet od niektórych dyscyplin sportowych, jak boks czy zapasy, uznając je za niehumanitarne.

W polityce Zawahiri miał jasno określony cel. Obalić siłą reżim, który prześladuje islam, a w jego miejsce ustanowić państwo oparte na szariacie. Strategia opierała się na planie dokonania zbrojnego zamachu, poprzedzonego współpracą między cywilami a wojskowymi. Opracowana została w czasach Nasera i nie została zarzucona po dojściu do władzy Sadata na początku lat 70. XX w., mimo że ten wypuścił z więzień członków Bractwa Muzułmańskiego i pozwolił im oraz podobnym organizacjom funkcjonować. Ajman jako student medycyny kontynuował swoją wywrotowo – religijną działalność, jednak żaden zewnętrzny szczegół nie zdradzał jego poglądów. Podczas gdy egipskie uczelnie tamtego czasu roiły się od brodaczy, on, ubrany w nienagannie skrojony garnitur, w wielkich okularach, z łagodnym uśmiechem, przypominał bardziej typowego naiwnego lewicowego intelektualistę z Zachodu, niż głosiciela islamskiego terroru.

Ajman obserwował innych i uczył się na ich błędach. W 1974 r. inna ekstremistyczna grupa, kierowana przez Araba z Palestyny Saliha Sirriję, próbowała dokonać zamachu na prezydenta. Zabójstwo nie powiodło się, a przywódcy skazani zostali na śmierć. Zawahiri przeanalizował tę przymiarkę do puczu i dostrzegł słabe przygotowanie akcji, amatorstwo oraz pośpiech.

Rozpoczął pracę w armii jako chirurg, stąd prawdopodobnie zaangażowany został z ramienia ONZ do medycznej ekspedycji muzułmańskiej z pomocą dla mudżahedinów w Afganistanie, w pierwszym roku ich walki z Armią Czerwoną. Jego dwa kilkumiesięczne pobyty tamże utwierdziły go w przekonaniu, że islam może odnieść sukces jedynie na drodze walki zbrojnej, oraz że miejscem, skąd to zwycięstwo może wypłynąć, jest ziemia afgańska. Jednak kilka tygodni po jego powrocie do Egiptu, w maju 1981 r. przeprowadzono tym razem udany zamach na Sadata. Zawahiri nie miał z jego organizacją nic wspólnego, jednak kilka godzin wcześniej, jako członek Egipskiego Islamskiego Dżihadu (EID) Muhammada Abd as-Salama Faradża, został o tym poinformowany i na późniejszej fali aresztowań wraz z setkami innych trafił do więzienia 23 października, na trzy lata. Śledztwa, tortury i resocjalizacje przyniosły efekty odwrotne do zamierzeń władz. Zahartowani bojówkarze wyszli na wolność pragnąc odwetu i wstępując w szeregi terrorystycznych organizacji. Jeszcze podczas odsiadki Zawahiriemu, najlepiej posługującemu się wśród więźniów angielskim, przypadła szczególna rola wydania oświadczenia międzynarodowej prasie, oskarżającego rząd o stosowanie tortur. Stało się to pomimo podejrzeń, że pod wpływem nacisków zdradził on śledczym jednego ze swoich towarzyszy.

Po wyjściu z więzienia Zawahiri postanowił opuścić Egipt. W 1985 r. wyjechał do rodzinnych stron dziadków, miasta Dżuddy w prowincji Al-Hidżaz w Arabii Saudyjskiej, o godzinę drogi samochodem od Mekki, gdzie podjął pracę w przychodni. Miejscowość ta miała niebagatelne znaczenie dla jego przyszłości. Z jednej strony znajdowała się tam główna siedziba największej, związanej z Bractwem Muzułmańskim, organizacji młodzieżowej pod nazwą Światowego Zgromadzenia Młodzieży Muzułmańskiej, a z drugiej bastion potężnej rodziny bin Ladenów. Dżudda stała się jednak dla niego, podobnie jak dla wielu innych, punktem przerzutowym na prawdziwy front dżihadystycznej walki – na pogranicze afgańskie, do Peszawaru w północnym Pakistanie. Znalazł się tam w 1986 r. i natychmiast założył komórkę swojej organizacji – Egipskiego Islamskiego Dżihadu (EID) – a niedługo później rozpoczął współpracę z Osamą bin Ladenem, zapewniając tym sobie środki finansowe na działalność. Zależało mu także na zdobyciu dominującej pozycji w dżihadystycznym ruchu oraz przeciwstawieniu się wpływom Abdullaha Jusufa Azzama, organizatora rekrutacji mudżahedinów do walki z Sowietami.

Wojna z komunistycznym imperium toczyła się przede wszystkim za sprawą finansowego wsparcia przez CIA. Kiedy 15 lutego 1989 r. Armia Czerwona wycofała się z Kabulu, wśród mudżahedinów uaktywniła się chęć pokonania kolejnego mocarstwa i zarazem swojego dotychczasowego sojusznika, Stanów Zjednoczonych. W tym samym roku, w listopadzie, nieznani sprawcy zabili Azzama, propagatora ukierunkowania dżihadu w pierwszej kolejności na Izrael. Nowe okoliczności natychmiast zmieniły pozycję Zawahiriego i usadowiły go u boku Osamy bin Ladena. Jednocześnie znalazł się kolejny argument do walki z USA za sprawą ich zaangażowania w wyparcie wojsk irackich z Kuwejtu, a tym samym zbezczeszczenia „ziemi dwóch Miejsc Świętych” (Mekki i Medyny) wprowadzeniem amerykańskich żołnierzy na Półwysep Arabski.

Jeśli Abdullah Jusuf Azzam z racji palestyńskiego pochodzenia objawiał agresję wobec Izraela, to Zawahiri nie oszczędzał świeckiego rządu Egiptu. Z odległego Peszawaru organizował krwawe zamachy wymierzone w kairskich polityków oraz wysokich urzędników państwowych. Spodziewał się, że dzięki temu znienawidzony przez niego bezbożny Mubarak szybko upadnie, a na jego miejsce pojawią się prawdziwie szariackie rządy. W 1991 roku objął przewodnictwo EID, a na początku kolejnego roku wraz z bin Ladenem, przywódcą Al-Kaidy, przeniósł się do Sudanu. Tam przez cztery lata bezpiecznie skrywali się pod opieką fundamentalistycznego ideologa i wpływowego polityka Hasana at-Turabiego. W czerwcu 1995 r. Zawahiri zorganizował zamach na odwiedzającego Etiopię prezydenta Hosniego Mubaraka. Mord się nie powiódł, a rząd egipski na tyle skutecznie naciskał na władze w Chartumie, że spowodowało to wstrzymanie terrorystycznej działalności EID. Organizacja jednak działała dalej, a agenci egipskich służb specjalnych zwerbowali 15-letniego syna jednego z członków grupy. Gdy sudańskie służby się o tym dowiedziały, schwytały chłopaka i przekazały Zawahiriemu. Ten kazał go następnie zabić. W rezultacie władze w Chartumie zdecydowały się wydalić ze swojego kraju Zawahiriego, EID oraz całą Al-Kaidę.

Po opuszczeniu Sudanu Zawahiri incognito odwiedził republiki kaukaskie. Przebywając w Dagestanie, w grudniu 1996 r. natknął się na rosyjski patrol. Trafił do aresztu, skąd nierozpoznany został zwolniony po kilku miesiącach. Za ten brak rozwagi bin Laden zmniejszył mu subsydia do 5 tys. dolarów za sześć miesięcy jego nieobecności. Jednak w konsekwencji członkowie jego organizacji i tak zaczęli dostawać więcej pieniędzy, ponieważ Zawahiri zbliżył się do bin Ladena i część jego ludzi znalazła się na liście płac Al-Kaidy.

Należy pamiętać, że wydarzenia w Sudanie i Egipcie były wynikiem ekspansji dżihadu afgańskiego. Tysiące zaprawionych w boju mudżahedinów ruszyło na wiele kolejnych frontów. W tamtych czasie były to wymienione wyżej kraje oraz Algieria i Bośnia. Na Bałkany wysłany został młodszy brat Zawahiriego, Muhammad, zatrudniony w Międzynarodowej Islamskiej Organizacji Pomocowej w Tiranie, stolicy Albanii.

Odkąd po 1989 r. dżihadyści zwrócili się przeciwko swojemu dawnemu sojusznikowi, wydawałoby się, że Waszyngton powinien działać jednoznacznie i zdecydowanie. Tymczasem jego reakcja była zdumiewająca. Dwaj prominentni przywódcy ruchu dżihadystycznego – Zawahiri, a także Umar Abd ar-Rahman zwany Ślepym Szejkiem –  bez problemu uzyskali w 1993 r. wizy. Co więcej, po pierwszym zamachu na World Trade Center, zorganizowanym przez Ślepego Szejka, Zawahiri spokojnie odwiedził Dolinę Krzemową w Kalifornii, spotkał się z muzułmańskimi naukowcami i zebrał fundusze wykorzystane później do walki ze Stanami Zjednoczonymi.

Po koniec lipca 1998 r. EID skierował do USA ostrzegawczy list następującej treści: Informujemy Amerykanów, że szykujemy im odpowiedź, którą – mamy nadzieję – przeczytają uważnie, gdyż z Bożą pomocą napiszemy ją w języku, który zrozumieją. Była to groźba wobec Stanów Zjednoczonych za ekstradycję do Egiptu wydanych im przez Albanię członków organizacji Zawahiriego. Tydzień później, 7 sierpnia, doszło do zamachów na amerykańskie ambasady w Kenii i Tanzanii, w których zginęło 224 cywilów, a ponad 5 tys. zostało rannych.

Ataki te były konsekwencją, a zarazem początkiem przyjęcia nowej strategii uderzania w „dalekiego wroga”, czyli przeciwieństwa „bliskiego wroga”, za jakiego uznawano świeckie rządy w muzułmańskich krajach. Formalnie udokumentowane to zostało w wydanej w lutym 1998 r. deklaracji, proklamującej powstanie Światowego Frontu Islamskiego na rzecz Dżihadu przeciwko Żydom i Krzyżowcom, wzywającego do zabijania Amerykanów i Żydów we wszystkich krajach świata. Akt podpisali przywódca Al-Kaidy Osama bin Laden, Ajman az-Zawahiri jako lider EID, Ahmed Taha, przewodniczący Egipskiej Grupy Islamskiej (EGI), Mir Hamzah, sekretarz generalny Stowarzyszenia Ulemów Pakistanu oraz Azizur Rahman, emir Ruchu Świętej Wojny w Bangladeszu.

Podpisanie tej deklaracji wcale nie spotkało się z jednoznacznym poparciem ze strony EID oraz EGI. Sprzeciw nie dotyczył oczywiście samej kwestii zabijania, tylko przestawienia się na walkę z „wrogiem dalekim”, w szczególności ze Stanami Zjednoczonymi. Zawahiri musiał wręcz zagrozić odejściem z organizacji. Tym niemniej wielu bojówkarzy zdecydowało odejść z obu grup, w tym lojalny dotąd brat Ajmana, Mohammed.

Zawahiri u boku bin Ladena przewodził wówczas sekcji ideologicznej i propagandy. W czerwcu 2001 r. z jego inicjatywy doszło do połączenia EID z  Al-Kaidą w organizację o nazwie Al-Kaida wa al-Dżihad. Tego samego roku w grudniu ogłosił swój manifest,  „Bojownicy pod sztandarem Proroka”, w którym uznawał nowy dżihad za walkę między islamem, a wrogimi mu globalnymi siłami – Zachodem i Rosją. Wypunktował także narzędzia, jakimi posługuje się wróg:

  1. Organizacja Narodów Zjednoczonych.
  2. Przyjaźni im władcy narodów muzułmańskich.
  3. Wielonarodowe korporacje.
  4. Międzynarodowe systemy komunikacji i wymiany danych.
  5. Międzynarodowe agencje informacyjne i media satelitarne.
  6. Międzynarodowe organizacje humanitarne, będące przykrywką działalności szpiegowskiej, prozelityzmu, planowania zamachów stanu i przemytu broni.

Przeciwko tym siłom ustawiła się nowa islamistyczna koalicja dżihadystycznych ruchów z wszystkich ziem muzułmańskich, skupiona pod sztandarem dżihadu w imię sprawy Allaha. Według Zawahiriego poza dżihadem nie istniało żadne inne rozwiązanie. Wychwalał młodych mudżahedinów, którzy w jego imię porzucili swoje rodziny, kraje, dobrobyt, studia oraz pracę. Nie wszyscy jednak powinni uderzać na krwawy front. Zawahiri zdajł sobie sprawę, że mas muzułmańskich nie da się przekonać, jeśli nie okaże się im troski o ich zwykłe, codzienne sprawy. Stąd część zaangażowanych w dżihad bojowników powinna skupić się na pomocy ludziom we wszystkich obszarach ich życia. Tylko tak można wzbudzić w nich zaufanie.

W kolejnym roku opublikował w arabskojęzycznej, wydawanej w Londynie gazecie „Al-Kuds al-Arabi” artykuł pt. „Al-wala wa al-bara” (Wierność i rozłam), w którym zaprezentował definicję muzułmańskiej tożsamości opartej na Koranie. Opiera się ona na wzajemnej wierności wszystkich muzułmanów, separowaniu się od niewiernych oraz zwalczaniu żydów i chrześcijan (muszrikun), apostatów (murtadun), obłudników (munafikun) i heretyków (zindikun).

Zdecydowany przełom w życiu Zawahiriego nastąpił w 2011 r. po zabiciu przez Amerykanów Osamy bin Ladena. Przejął wówczas jego stanowisko przywódcy Al-Kaidy. Odtąd uaktywnia się, wydając przeróżne oświadczenia. Jednak jego miejsce pobytu nie jest znane. Przypuszcza się, że jego kryjówka mieścić się może gdzieś na pograniczu afgańsko – pakistańskim, albo w miastach – Kwecie lub Karaczi.

Poglądy Zawahiriego są czarno-białe. Społeczeństwo ma podążać ścieżką Proroka Mahometa zgodnie z nakazami szariatu, inaczej zwrócić się może tylko w stronę ateizmu oraz praw stanowionych przez człowieka. Pomiędzy tymi drogami nie ma żadnego kompromisu. Kluczową rolę ma tu idea monoteizmu w islamie, a walka ma się toczyć właśnie w imię jego obrony. Zawahiri nie doszedł do tych przekonań sam. Złożyły się na nie święte pisma islamu oraz poglądy szeregu muzułmańskich ideologów, takich jak Sajjid Kutb, Saleh Serija, Jehia Haszim, Essam al-Kamari czy Sajjid Imam Abd el-Aziz.  Kutb stanowił dla niego wzorzec gotowego do poświęcenia własnego życia rewolucjonisty. Jego męczeńska śmierć w 1966 r. ma być drogowskazem dla współczesnych dżihadystów.

Jehia Haszim oraz Saleh Serija należeli w latach studenckich Zawahiriego do Bractwa Muzułmańskiego. Obaj lansowali stosowanie brutalnej walki wobec świeckiego reżimu. Zawahiri zaprzyjaźnił się z Haszimem gdy ten, jako zastępca prokuratora, publicznie w meczetach krytykował rząd, między innymi za porażkę z Izraelem w 1967 r. Jego męczeńska śmierć miała równie wielką wartość, co śmierć Kutba. Essam al-Kamari, zanim ujawnił swoje radykalne i salafickie poglądy, służył jako oficer w egipskiej armii. Głosił hasła obalenia bezbożnego rządu przez dokonanie zamachu stanu.

Abd el-Aziz z kolei najpierw został wciągnięty przez Zawahiriego do jego organizacji, a dopiero potem zaczął na niego oddziaływać. Aziz stanął na czele Komitetu Szariackiego, gdzie stworzył dokument o nazwie „Podstawy przygotowania do wojny”, będący tak naprawdę statutem grupy, jak i jej manifestem ideologicznym.

We wspomnianej wcześniej pracy „Bojownicy pod sztandarem Proroka” z 2001 r. Zawahiri postulował obalenie świeckich rządów w muzułmańskich państwach i ustanowienie w ich miejscach kalifatu opartego na tradycjach Proroka. Doskonale zdawał sobie sprawę, że nie był to łatwy cel do wykonania w bliskiej przyszłości. Postulował cierpliwość i budowanie struktur do momentu, aż pojawią się odpowiedni czas i miejsce do przeprowadzenia ofensywy. Uważał, że lepiej być w ruchu, niż spędzać czas w upokarzającej niewoli.

Niekiedy jednak niesprzyjające okoliczności w walce z „bliskim wrogiem” mogą powodować zmianę strategii. Wówczas konieczne jest uderzenie w Amerykanów oraz Żydów przebywających w krajach muzułmańskich. Tym sposobem osiągnięte zostałyby trzy cele. Po pierwsze, ucierpi na tym „wielki pan” agenturalnych rządów w krajach muzułmańskich. Po drugie, będzie to sprzyjać pozyskaniu muzułmanów dzięki uderzeniu w „cel, który im odpowiada, taki, że uderzenie w niego wzbudzi ich sympatię”. Po trzecie, wykaże muzułmanom prawdziwie złą naturę reżimów, gdy zdecydują się na kroki odwetowe w obronie „swych amerykańskich i żydowskich panów, ukazując w ten sposób swoje odrażające oblicze, oblicze najemnego policjanta, który wiernie służy okupantom i wrogom narodu muzułmańskiego”.

Równolegle Zawahiri naciskał na walkę z „dalekim wrogiem” na jego terytorium, tak, by „spalić dłonie podkładające ogień w naszych krajach”. Konstatował jasno, że „żydowsko-krzyżowe przymierze nie dopuści do przejęcia władzy przez siły islamskie w jakimkolwiek kraju muzułmańskim”. Stąd zalecał skupienie się na następujących czterech elementach:

  1. „Potrzebie maksymalizowania liczby ofiar po stronie przeciwnika – taki właśnie język bowiem Zachód może zrozumieć, niezależnie od tego, ile czasu i wysiłku będzie kosztować taka operacja.
  2. Potrzebie koncentrowania się na operacjach męczeńskich jako najskuteczniejszym sposobie wyrządzania szkód przeciwnikowi i najmniej kosztownym, jeśli chodzi o ofiary po stronie mudżahedinów.
  3. Należy tak wybierać cele i rodzaj użytej broni, aby wywarło to wpływ na strukturę wroga i zniechęciło go na tyle, by położyć kres jego brutalności, arogancji i brakowi poszanowania dla zakazów i zwyczajów. Należy w ten sposób przywrócić walce jej rzeczywiste rozmiary.
  4. Aby jeszcze raz podkreślić to, co już wyjaśnialiśmy, powtórzmy, że koncentrowanie się wyłącznie na wrogu wewnętrznym nie jest wykonalne na tym etapie.”
    Zawahiri wyraźnie pisał, że sztandar dżihadu podniesie tylko prawdziwie muzułmańska władza i jeśli nie da się jej ustanowić, to działania dżihadystycznego frontu będą tylko powtarzającymi się niepokojami, które nie doprowadzą do odrodzenia kalifatu.

Tak pisał Zawahiri jako zastępca przywódcy Al-Kaidy w roku 2001, tymczasem ponad dekadę później na Bliskim Wschodzie rzeczywiście ustanowiony został kalifat, lecz bez jego udziału. Za prekursora powstania Państwa Islamskiego na terenie Iraku oraz Syrii uznaje się Abu Musabę az-Zarkawiego, który będąc członkiem Al-Kaidy rozpętał w Iraku w latach 2003 – 2006 niezwykle brutalną wojnę pomiędzy sunnitami a szyitami, czym doprowadził do konfliktu z macierzystą organizacją. Połajanki Zawahiriego wobec Zarkawiego niczym już nie skutkowały, bowiem ten drugi urósł na tyle w siłę i dysponował na tyle wielkim zapleczem finansowo-logistycznym i militarnym, że zdolny był już do budowania swojego własnego „protopaństwa”.

Ogłoszenie 29 czerwca 2014 r. Państwa Islamskiego z samozwańczym kalifem Abu Bakr al-Baghdadim na czele odbyło się całkowicie poza kontrolą Zawahiriego. Gdy jako przywódca Al-Kaidy miał zwyczaj w ciągu każdego roku publikować liczne oświadczenia, tak bezprecedensowa stała się niemal roczna cisza z jego strony pomiędzy wrześniem 2014, a sierpniem 2015 r. Oczekiwany przez niego kalifat rozwijał się własnym trybem i co warte uwagi, był przez Zawahiriego krytykowany za swój nazbyt zbrodniczy charakter. W istocie więc radykalizm Ajmana az-Zawahiriego można nazwać umiarkowanym, a w wersji al-Baghdadiego hiperradykalnym.

Ajman az-Zawahiri nie ustaje w wydawaniu przeróżnych oświadczeń, czym udowadnia, że nie porzucił swoich planów uderzania w Zachód oraz w świeckie rządy w krajach muzułmańskich, a także ustanowienia własnej wersji państwa islamskiego. Zarządza jedną z najniebezpieczniejszych organizacji świata i nadal stanowi dla niego poważne zagrożenie.

Sławosz Grześkowiak