Pokój w Jemenie?
W niedzielę w stolicy Jemenu, Sanie, pojawiła się saudyjska delegacja. Celem były rozmowy na temat rozejmu z popieranymi przez Iran rebeliantami Huti, którzy kontrolują stolicę. Z delegacją oraz ambasadorem Arabii Saudyjskiej w Jemenie spotkał się przywódca polityczny ruchu, Mahdi Al-Mashat. Jak poinformował jeden z jemeńskich dyplomatów, celem delegacji saudyjskiej jest wyplątanie się z wojny i doprowadzenie do pokoju, jednak strona saudyjska nie skomentowała wizyty.
Saudyjczycy i Huti mieli zgodzić się na sześciomiesięczny rozejm, który ma utorować drogę do rozmów nad dwuletnim procesem przejściowym dla tego kraju, jak twierdzi anonimowe źródło w jemeńskim rządzie, z którym rozmawiała AFP. W ramach umowy zostaną zniesione restrykcje nałożone na kontrolowane przez Huti lotniska i porty, a urzędnicy państwowi na obszarze kontrolowanym przez rebeliantów otrzymają wynagrodzenie. Jednym z elementów rozmów, chociaż w tym momencie nie ujawniono tutaj rezultatu, jest opuszczenie przez wojska zagraniczne terytorium Jemenu.
Saudyjska wizyta miała miejsce miesiąc po zbliżeniu Rijadu i Teheranu, w którym pośredniczyły Chiny. Rozmowy liderów dwóch państw, a także dwóch odłamów religii – sunnitów i szyitów – przynoszą także nadzieje na uspokojenie innych konfliktów w regionie, w tym szczególnie właśnie w Jemenie, gdzie wojna domowa trwa od ponad dziewięciu lat, pochłonęła ponad 150 tysięcy ofiar i wywołała kryzys humanitarny. Wojna ta była także zastępczą wojną Arabii Saudyjskiej, oraz do pewnego czasu Zjednoczonych Emiratów Arabskich, z Iranem.
Zdaniem Saudyjczyków rozmowy z przywódcami Hutich stały się efektywne dopiero po zbliżeniu saudyjsko – irańskim. Wcześniej pomimo wysiłków dyplomatycznych Rijadu rozmowy te nie przynosiły żadnych rezultatów. W dialogu między Saudyjczykami a jemeńską opozycją pośredniczy Oman, którego przedstawiciele wylądowali w Sanie dzień przed wizytą delegacji Królestwa. Według wysłannika ONZ do spraw Jemenu Hansa Grundberga rozmowy zmierzające do zawarcia pokoju były najdalej idącymi od początku wojny. Wciąż jednak istnieją trudne do pokonania warunki negocjacji pokojowych, jak chociażby wybór delegacji czy problem południa Jemenu, które deklaruje chęć stworzenia oddzielnego państwa. Oczywistym jest też, że pojawiają się obawy ze strony uznanego przez społeczność międzynarodową rządu jemeńskiego, iż Saudowie w ramach zbliżenia z Iranem i możliwości wycofania się z wojny przestaną go wspierać.
Trzecią stroną procesu negocjacyjnego jest Południowa Rada Przejściowa, która wspierana jest przez ZEA. Głównym interesem Emiratów w tym regionie jest kontrola nad ruchem morskim przez Morze Czerwone i cieśninę Bab al-Mandab, co jest elementem strategii przejścia tego kraju od gospodarki opartej na paliwach kopalnych w stronę międzynarodowego handlu. Dzięki interwencji Emiraty pośrednio kontrolują port w Adenie, ale także wyspy Socotra i wyspę Mayun (znaną także jak Perim). Na Perim, znajdującej się w cieśninie, powstawało w tajemnicy lotnisko wojskowe, które według jednych źródeł jest projektem ZEA, a według innych Arabii Saudyjskiej.
Zawarcie pokoju w Jemenie będzie nie tylko sukcesem zaangażowanych stron, ale przede wszystkim Chin, jako gracza międzynarodowego zdolnego do inicjowania rozmów między regionalnymi siłami. Oczywiście należy zauważyć, że Chinom bardzo pomogło w ich dyplomacji znużenie przeciągającym się konfliktem, widoczne po stronie Arabii Saudyjskiej.
Jan Wójcik