Choć swoją prezydenturę Joseph Biden rozpoczynał od deklaracji zmniejszenia roli broni jądrowej w polityce bezpieczeństwa USA, to dziś w obliczu coraz częstszego sięgania przez Rosję po “nuklearny straszak”oraz rosnącego chińskiego arsenału broni strategicznej, Zachód na czele ze Stanami Zjednoczonymi ponownie skłania się ku wzmocnieniu odstraszania nuklearnego wobec państw rewizjonistycznych.
Pranaya Vaddi, wysoki rangą urzędnik amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego (NSC) w niedawnym odczycie wygłoszonym w Stowarzyszenia Kontroli Zbrojeń powiedział: “W nadchodzących latach możemy osiągnąć punkt, w którym konieczne będzie zwiększenie obecnej liczby rozmieszczonych pocisków (jądrowych – przyp. M.S), co miałoby być działaniem w odpowiedzi na postępowanie przeciwników Stanów Zjednoczonych, jeśli ci nie zwolnią tempa rozbudowy własnych arsenałów nuklearnych.
Ta zasadnicza zmiana w postawie obecnej administracji, która w pierwszych miesiącach urzędowania miała rozważać złożenie przez Stany Zjednoczone w ramach własnej doktryny użycia broni jądrowej, deklaracji „no first use” lub „sole purpose”, sprowadzającej się do obietnicy, że Waszyngton nie użyje tego typu uzbrojenia jako pierwszy. Początek kadencji Bidena wiązał się także z próbą podtrzymania przez obecną administrację umowy New START z Rosją o ograniczeniu arsenałów i zbrojeń strategicznych. Od tamtego czasu wiele się jednak zmieniło, co odzwierciedlają słowa Pranaya Vaddiego.
Z ustaleń Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI), który dokonuje corocznej oceny stanu globalnych zbrojeń strategicznych, państwa zwiększają zależność od broni jądrowej we własnych strategiach odstraszania. Jak możemy przeczytać w raporcie SIPRI: “9 państw uzbrojonych w broń jądrową – Stany Zjednoczone, Rosja, Wielka Brytania, Francja, Chiny, Indie, Pakistan, Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna (Korea Północna) i Izrael – kontynuowało modernizację swoich arsenałów jądrowych, a kilka z nich rozmieściło w 2023 r. nowe systemy uzbrojenia jądrowego lub zdolne do przenoszenia broni jądrowej.
I dalej: “Szacuje się, że w styczniu 2024 r. około 9585 głowic nuklearnych znajdowało się w magazynach wojskowych do potencjalnego wykorzystania (w gotowości operacyjnej). Szacuje się, że 3904 z tych głowic zostało rozmieszczonych za pomocą pocisków rakietowych i samolotów – o 60 więcej niż w styczniu 2023 r. Około 2100 z rozmieszczonych głowic było utrzymywanych w stanie wysokiej gotowości operacyjnej na rakietach balistycznych. Prawie wszystkie z tych głowic należały do Rosji lub USA, ale po raz pierwszy uważa się, że Chiny mają kilka głowic w stanie wysokiej gotowości operacyjnej”.
Hans M. Kristensen, ekspert SIPRI ds. broni masowego rażenia i dyrektor Nuclear Information Project w Federation of American Scientists (FAS), podkreśla: „Chiny rozbudowują swój arsenał nuklearny szybciej niż jakikolwiek inny kraj. Jednak we wszystkich prawie państwach uzbrojonych w broń jądrową istnieją albo plany, albo znaczący nacisk na zwiększenie sił nuklearnych”.
Zgodnie z szacunkami szwedzkiego instytutu wielkość chińskiego arsenału nuklearnego wzrosła z 410 głowic w styczniu 2023 r. do 500 w styczniu 2024 i oczekuje się, że będzie się on nadal powiększać. Jeśli dodamy do tego, że nad poprawą swoich zdolności jądrowych pracuje również Korea Północna, to wyraźnie widać, dlaczego takie państwa, jak Japonia i Korea Południowa, nawiązują bliższą współpracę wywiadowcą w tym w obszarze wczesnego ostrzegania i przekazywania danych w czasie rzeczywistym. Ponadto Seul skutecznie wymusił na Waszyngtonie ściślejszą koordynację w zakresie planowania odstraszania nuklearnego oraz domagał się regularnych wizyt uzbrojonych w broń jądrową amerykańskich okrętów w południowokoreańskich portach w celu sygnalizacji strategicznej wobec Pjongjangu.
W obliczu tych rosnących zagrożeń w amerykańskim Kongresie trwają dyskusje na temat wprowadzenia wystrzeliwanych z okrętów podwodnych pocisków manewrujących (SLCM-N) zdolnych do przenoszenia głowic jądrowych o zmniejszonej mocy (tzw. taktyczna broń jądrowa).
Wdrożenie tego typu uzbrojenia uzupełniałoby wąski amerykański arsenał środków odstraszania nuklearnego na niższych szczeblach drabiny eskalacyjnej. Obecnie Ameryka w tym obszarze polega głównie na bombach grawitacyjnych B-61, a tymczasem Rosja dysponuje szeroką gamą rakietowych środków przenoszenia taktycznej broni jądrowej. Asymetria w tym zakresie między Waszyngtonem i Moskwą osłabia amerykański parasol nuklearny, którym objęci są także – przynajmniej deklaratywnie – sojusznicy z NATO.
Potrzebę wzmocnienia odstraszania nuklearnego w wykonaniu NATO podkreśla jego odchodzący sekretarz generalny Jens Stoltenberg. W niedawnym wywiadzie dla brytyjskiego „The Telegraph” przekonywał, że sojusz “musi pokazać światu swój arsenał nuklearny, aby wysłać bezpośrednią wiadomość swoim wrogom”. Wskazał także, że trwają konsultacje między członkami paktu w sprawie modernizacji głowic jądrowych zalegających w magazynach i postawienia ich w stan gotowości, w celu poprawy odstraszania nuklearnego NATO.
„Nie będę wchodził w szczegóły operacyjne dotyczące tego, ile głowic nuklearnych powinno być sprawnych i które powinny być przechowywane, ale musimy konsultować te kwestie. Dokładnie to robimy” – stwierdził Stoltenberg. Sekretarz generalny nie ma wątpliwości, że kamieniem węgielnym strategii nuklearnej NATO powinna być jej przejrzystość, której celem jest lepsze dostosowanie sojuszu do obecnego, niebezpiecznego świata.
„Przejrzystość pomaga przekazać bezpośredni komunikat, że oczywiście jesteśmy sojuszem nuklearnym. Celem NATO jest oczywiście świat bez broni nuklearnej, ale dopóki broń nuklearna istnieje, pozostaniemy sojuszem nuklearnym, ponieważ świat, w którym Rosja, Chiny i Korea Północna mają broń nuklearną, a NATO nie, jest bardziej niebezpieczny” – powiedział Stoltenberg. Ostrzegł też, że w szczególności Chiny intensywnie inwestują w swój arsenał nuklearny, który według niego wzrośnie do 1000 głowic już w 2030 roku.
„A to oznacza, że w niezbyt odległej przyszłości NATO może zmierzyć się z czymś, z czym nigdy wcześniej nie miało do czynienia, a mianowicie z dwoma potencjalnymi przeciwnikami o potencjale nuklearnym – Chinami i Rosją. Oczywiście ma to swoje konsekwencje” – stwierdził.
Stany Zjednoczone, Rosja oraz Chiny modernizują także infrastrukturę niezbędną do przeprowadzania testów broni jądrowej. Jak donosi „New York Times” zdjęcia satelitarne dostarczone przez Planet Labs PBC pokazują, że wszystkie trzy czołowe potęgi nuklearne modernizują i rozbudowują swoje obiekty testowe. Zdjęcia, przeanalizowane przez Jamesa Martina z Center for Nonproliferation Studies w Middlebury Institute of International Studies, wyraźnie wskazują, że trwają przygotowania do wznowienia testów broni masowego rażenia, jeśli przywódcy polityczni kiedykolwiek zdecydują się dać zielone światło w tej kwestii.
Należy podkreślić, że USA, Rosja oraz Chiny nie przeprowadziły podziemnej próby jądrowej od czasu podpisania traktatu o całkowitym zakazie prób jądrowych z 1996 roku. Jednak Waszyngton i Pekin nigdy nie ratyfikowały tego dokumentu, a Rosja wycofała swoją ratyfikację w listopadzie, co było kolejnym krokiem w procesie dekonstrukcji międzynarodowego systemu kontroli zbrojeń.
O tym, że perspektywa wznowienia testów broni nuklearnej, może nie być wcale odległa, świadczy także stanowisko Roberta O’Briana, byłego doradcy do spraw bezpieczeństwa narodowego prezydenta Trumpa, typowanego na ważne stanowisko w Białym Domu, jeśli republikański kandydat wygra listopadowe wybory. W artykule, na łamach „Foreign Affairs” uznanym w kręgach eksperckich w Ameryce i w Europie za wystąpienie zarysowujące możliwy program kolejnej administracji Trumpa w zakresie bezpieczeństwa, O’Brien wskazuje: “Stany Zjednoczone muszą utrzymać przewagę techniczną i liczebną nad połączonymi chińskimi i rosyjskimi zasobami nuklearnymi. Aby to zrobić, Waszyngton musi przetestować nową broń jądrową po raz pierwszy od 1992 roku – a nie tylko przy użyciu modeli komputerowych. Jeśli Chiny i Rosja nadal odmawiają zaangażowania się w rozmowy na temat kontroli zbrojeń w dobrej wierze, Stany Zjednoczone powinny również wznowić produkcję uranu-235 i plutonu-239, podstawowych izotopów rozszczepialnych używanych przy produkcji broni jądrowej”.
Nowa odsłona nuklearnego wyścigu zbrojeń jest oczywistą konsekwencją trwającej rywalizacji wielkich mocarstw, która coraz wyraźniej zmierza w kierunku przesilenia, gdzie broń masowego rażenia ponownie, jak w czasie poprzedniej zimnej wojny, odegra kluczową rolę. Pytanie, czy teraz, podobnie jak wówczas, uda się uniknąć globalnego armagedonu, którego widmo znów nad nami zawisło.
Marek Stefan