Wagner na Sahelu to nie  główny problem obecności Rosji w Afryce

W ostatnich dniach komentatorzy zwracają uwagę na działania sił rosyjskich w Afryce Subsaharyjskiej. Wśród państw dotkniętych aktywnością rosyjskich najemników wymienia się Mali, które w obliczu sporu o ich sprowadzanie wydaliło francuskiego ambasadora, Republikę Środkowoafrykańską, gdzie Rosja została preferowanym sojusznikiem w walce z rebeliantami, a także potencjalnie Burkina Faso, gdzie po obaleniu dyktatora Blaise Compaore puczyści rozważają zaproszenie wagnerowców. Wspomnieć można także o Sudanie, gdzie w 2017 roku rozlokowano pięciusetosobową grupę najemników rosyjskich, by broniła prezydenta Omara Al-Baszira; ostatnio Rosja wsparła przewrót wojskowy, a precyzyjniej, podważała określanie przewrotu jako zamachu stanu przez ONZ, UE i Stany Zjednoczone.

Zajęcie się tzw. rywalizacją o Afrykę, w której biorą udział Stany Zjednoczone, Francja, Rosja, Chiny i Turcja, jest jedną tylko perspektywą patrzenia na rozmieszczanie rosyjskich sił i wpływów w regionie. Jeżeli jednak spojrzymy na rosnącą aktywność Rosji w Afryce Północnej, to działalność w Afryce Subsaharyjskiej wygląda jak tworzenie zaplecza dla zwiększonej aktywności na południowej flance NATO.

Rosja zwiększa bowiem przede wszystkim obecność wojskową w rejonie Morza Śródziemnego. Począwszy od Syrii, przez zachodni Egipt, wschodnią Libię i kończąc na zwiększonej współpracy z Algierią, tworzy krąg wpływów w bezpośrednim sąsiedztwie NATO. Poza samą Syrią, gdzie stała się jedynym gwarantem władzy dyktatora Baszara Asada, zyskując możliwość obecności militarnej, w tym bazy lotniczej i morskiej, Rosja stara się odzyskać wpływ wśród południowych sąsiadów UE.

Od roku 2013, kiedy w Egipcie prezydent Sisi obalił rządy Bractwa Muzułmańskiego, które władzę zyskało za przyzwoleniem Stanów Zjednoczonych, egipska armia postanowiła zmniejszyć zależność od USA. W latach 2016-20 Rosja stała się największym dostawcą uzbrojenia dla Egiptu; od 2016 roku przeprowadza regularnie wraz z Egiptem manewry „Obrońcy Przyjaźni”. Wynajmuje też od 2019 roku od Egiptu bazę lotniczą w Sidi Buarrani, 100 km od granicy z Libią, gdzie stacjonują rosyjskie siły specjalne, a także drony.

Z kolei w Libii Rosja przy pomocy najemników, dostaw sprzętu, doradców wojskowych i wsparcia lotniczego, zaangażowała się po stronie Narodowej Armii Libijskiej (LNA) generała Chalify Haftara i parlamentu w Tobruku. Dało jej to status strony decydującej o dalszym rozwoju wypadków w tym kraju. Jednocześnie sama Rosja dąży do uzyskania we wschodniej Libii bazy morskiej.

Wreszcie jest Algieria, która jest trzecim na świecie odbiorcą rosyjskiej broni, wyprzedzana tylko przez Chiny i Indie. Wspólnie Algieria i Rosja przeprowadziły na algierskim wybrzeżu Morza Śródziemnego manewry morskie. Rosja wspiera także Algierię w jej stanowisku dotyczącym niepodległości Sahary Zachodniej, co jest przedmiotem napięcia między Algierią a Marokiem. W 2019 roku Rosja zawarła strategiczne porozumienie o partnerstwie gospodarczym z Algierią, przenosząc o poziom wyżej relacje pomiędzy dotychczasowym nabywcą i dostawcą wyposażenia wojskowego. Co ciekawe, do tego kroku Rosję pchnęło szukanie innych źródeł rozwoju gospodarczego wobec sankcji nałożonych przez UE w związku z Ukrainą.

Rosja często wysuwa oskarżenia, że NATO za bardzo przybliża się do jej granic na wschodniej flance. Wskazuje na aspiracje Gruzji i Ukrainy do członkostwa w Sojuszu, czy nawet domaga się wycofania fizycznej obecności Sojuszu w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Tymczasem działania Rosji na południowej i południowo-wschodniej flance NATO pokazują, że to ona stara się otoczyć NATO siecią baz wokół Morza Śródziemnego i zwiększonych wpływów w bliskim sąsiedztwie. Z tej perspektywy Sahel, chociaż Rosja może tam realizować także inne interesy, staje się jedynie zapleczem i ochroną „tyłów” dla coraz intensywniejszej obecności Rosji w bezpośrednim sąsiedztwie Sojuszu.

Jan Wójcik