Scenariusze wojny na Ukrainie. Bez względu na jej wynik świat czekają kolejne poważne kryzysy

Emerytowany generał australijskiej armii Mick Ryan, który analizuje rosyjską inwazję na Ukrainę od pierwszego dnia, swój ostatni wpis na Twitterze, w postaci długiego wątku, poświęcił obserwacjom dotyczącym zmian, jakie zaszły w rosyjskich działaniach wojennych na Ukrainie. 

W ostatnich tygodniach Rosjanie osiągają stałe, choć powolne postępy w prowadzeniu ofensywy w Donbasie. Stosują przy tym zdaniem Ryana bardziej ostrożną taktykę, co wskazuje no to, że nawet mimo poważnych strat podczas pierwszej fazy tej odsłony konfliktu, rosyjskie siły zbrojne potrafią wyciągać wnioski z niektórych swoich błędów.

Australijski wojskowy podkreśla, że wytyczne dla określenia powodzenia danej operacji wojskowej wyznaczają trzy pojęcia: odpowiedni wybór i utrzymanie celu strategicznego, umiejętność koncentracji sił i środków w odpowiednim czasie i miejscu, by dokonać przełomu w walce z przeciwnikiem, oraz umiejętność współdziałania różnych rodzajów wojsk i sił zbrojnych.

Swoją analizę Ryan zaczyna od kluczowej obserwacji dotyczącej celów strategicznych, które przed rozpoczęciem kampanii na Ukrainie postawiło sobie rosyjskie kierownictwo polityczne.

Jak zauważa, w każdej akcji wojskowej cel musi być jasno określony, szeroko rozumiany przez wykonawców zadania czyli siły zbrojne i musi być dostosowany do dostępnych środków. Początkowe rosyjskie cele wojenne były bardzo szeroko zakreślone i ambitne, a elity polityczno-wojskowe na Kremlu, jak się wydaje, nie liczyły na masową pomoc wojskową Zachodu dla Ukrainy. Jak zauważa Ryan: „Szybko stało się jasne, że cele te wykraczają poza możliwości militarne Rosji”. Rosjanie nie zgromadzili dość sił do wykonania tak zakreślonego zadania i nie docenili siły oporu przeciwnika.

Zdaniem generała niepowodzenie rosyjskich działań w pierwszych tygodniach wojny wynikało z rozproszenia sił i środków na czterech różnych kierunkach operacyjnych: na północy, północnym wschodzie, wschodzie i południu kraju, i na nieumiejętności wsparcia wysiłków wojskowych na lądzie przez siły powietrzne i ataki rakietowe.

Z powodu niepowodzeń wokół Kijowa i Charkowa Rosjanie musieli zrewidować to podejście. Po pierwsze, dostosowali rozmieszczenie swoich sił, więc mieli mniej „frontów” do wsparcia. Po drugie, skoncentrowali swoje działania ofensywne w jednej części Ukrainy.

Z tej pierwszej fazy konfliktu Rosjanie zdaniem Ryana wyciągnęli pewne wnioski, koncentrując działania na wschodzie Ukrainy i dążąc do opanowania całego Donbasu.

Obecne powolne, ale konsekwentne postępy sił rosyjskich są w opinii Ryana m.in. efektem tego, że skróceniu uległy łańcuchy logistyczne, a poprawie uległa także działalność lotnictwa oraz wykorzystanie przewagi artyleryjskiej nad siłami ukraińskimi.

Jednak Ryan słusznie zadaje pytanie, czy pewna poprawa działań sił rosyjskich na poziomie taktycznym przełoży się wprost na poziom operacyjny i przede wszystkim strategiczny, szczególnie biorąc pod uwagę intensywność rosyjskich operacji i stopień zużywania sprzętu wojskowego oraz siły żywej – czy po kilku tygodniach pozostaną one zdolne do działań ofensywnych?

Stratedzy i historycy Williams Murray, MacGregor Knox i Alvina Bernstein, autorzy książki The Making of Strategy: Rulers, States, and War, napisali: „Ważniejsze jest podejmowanie właściwych decyzji na poziomie politycznym i strategicznym niż na poziomie taktycznym. Błędy w operacjach i taktyce można naprawić, ale błędy polityczne i strategiczne żyją wiecznie”. Ryan powołując się na powyższy cytat stwierdza: „Rosja wykazała się pewną zdolnością do uczenia się na swoich taktycznych niepowodzeniach. Ale okaże się, czy posiada zdolność do uczenia się i wprowadzania zmian w swojej strategii wobec Ukrainy”. Tak czy inaczej w opinii australijskiego generała nie należy się spodziewać szybkiego zakończenia tego konfliktu.

Nad możliwymi scenariuszami rozwoju sytuacji w konflikcie rosyjsko-ukraińskim pochylili się niedawno na łamach „Atlantic Council” Mathew Burrows oraz Robert A. Manning – byli członkowie amerykańskiej Narodowej Rady Wywiadu oraz analitycy Scowcroft Strategy Initiative. Powołując się na własne analizy z kwietnia tego roku, w których wskazywali, że rosyjska inwazja na Ukrainę z czasem może wejść w fazę stagnacji, a nawet „zamrożonego konfliktu”, obaj eksperci są zdania, że zakres globalnych wstrząsów, których przyczyną stała się ta wojna, może mieć daleko idące konsekwencje dla całego systemu międzynarodowego. Jak piszą: „Skutki te mogą okazać się dla krajów rozwijających się jeszcze gorsze niż kryzys finansowy z 2008 roku. I chociaż fale uderzeniowe tego kryzysu mocniej uderzają w Europę niż w Stany Zjednoczone, problemy gospodarcze już dosięgają całego świata Zachodu”. Powołując się na analizę Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju, Burrows i Manning wskazują, że jeśli wojna będzie trwała do końca roku, zdecydowana większość Ukraińców stanie w obliczu „skrajnej bezradności ekonomicznej”.

Analiza obu amerykańskich analityków zakłada trzy możliwe scenariusze rozwoju wypadków na Ukrainie.

Pierwszy z nich zakłada umocnienie przez Rosję pozycji na zdobytych ukraińskich terytoriach na wschodzie i południu Ukrainy. Moskwa, ustanawiając pełną kontrolę nad „lądowym korytarzem” z Donbasu na Krym, miałaby w obliczu niemożności zajęcia całego czarnomorskiego wybrzeża Ukrainy nadal blokować port w Odessie i niszczyć infrastrukturę krytyczną przeciwnika. Kreml dokonałby prawdopodobnie aneksji zdobytych terytoriów Ukrainy. W 2023 roku po względnym ustabilizowaniu sytuacji wzdłuż całej linii walk, zdaniem Burrowsa i Manninga, Putin po ogłoszeniu „zwycięstwa” rozpocząłby dyplomatyczne zabiegi o zawarcie zawieszenia broni z Ukrainą przy udziale państw Zachodu, zostawiając sobie jednak furtkę do wznowienia działań wojennych w korzystniejszym z własnego punktu widzenia czasie.

Kreml mógłby ponownie podnieść sprawę Krymu poprzez propozycję rozpisania referendum nadzorowanego przez społeczność międzynarodową, w którym mieszkańcy półwyspu mieliby zdecydować, czy chcą być częścią Federacji Rosyjskiej. W tym scenariuszu, zdaniem obu ekspertów, zachodnie sankcje nałożone na Rosję pozostają w mocy, a warunki gospodarcze w tym kraju pogarszają się. Jednak USA i Europa również pogrążają się w recesji, co podsyca rosnące niezadowolenie polityczne z powodu inflacji i zaburzeń w handlu międzynarodowym.

Równocześnie świat ma pogrążać się w coraz poważniejszym kryzysie żywnościowym, co w wielu zapalnych punktach globu jest powodem wybuchu protestów społeczno-politycznych, od Sri Lanki po Egipt. Jak dodają: „Podczas gdy warunki handlowe drastycznie się pogarszają po tym, jak kraje będące głównymi eksporterami, takie jak Indie, Indonezja i Malezja, podwajają działania na rzecz protekcjonizmu żywnościowego, powolna reakcja ze strony Grupy Siedmiu (G7) i Międzynarodowego Funduszu Walutowego pogłębia kryzys zadłużenia, z którym borykają się kraje rozwijające się. Rośnie niestabilność w Afryce i Azji, a w Ameryce Łacińskiej przybywa lewicowych i populistycznych polityków”.

W opinii Burrowsa i Manninga, mimo że na początku 2023 roku państwa zachodnie, w tym przede wszystkim USA, kontynuują wysyłanie pomocy wojskowej na Ukrainę, która nie zgodziła się na proponowane przez Putina zawieszenie broni, to jednak jej zakres i jakość stopniowo maleją. W opinii autorów analizy już pod koniec 2023 roku konsensus Zachodu w kwestii wsparcia dla Kijowa zaczyna się kruszyć, a Niemcy i Francja, zaniepokojone kosztami ekonomicznymi, „cierpieniem Ukraińców”, kolejnymi falami uchodźców oraz obawami przed eskalacją konfliktu (w tym ryzykiem ataku nuklearnego ze strony Rosji), podwajają wysiłki w celu wywarcia presji na Kijów, by ten poszukał porozumienia pokojowego z Moskwą.

W drugim scenariuszu amerykańscy analitycy zakładają, że Rosji nie uda się osiągnąć żadnych zdobyczy terytorialnych, a seria udanych ukraińskich kontrofensyw zepchnie siły agresora do pozycji sprzed 24 lutego. Będzie to możliwe dzięki kontynuowaniu przez Zachód, głównie USA, pomocy wojskowej dla Ukrainy, której zakres będzie się zwiększać. Nie uda się jednak Kijowowi odzyskać terenów utraconych w latach 2014-2015, w tym Krymu.

Także i w tym scenariuszu szereg mocarstw jest zaangażowanych w próby wypracowania kompromisu między Rosją i Ukrainą, w tym nie tylko Francja i Niemcy, ale także takie państwa jak Indie, Katar, czy Chiny. Te ostatnie, zmuszone do działania pogarszającą się sytuacją gospodarczą kraju, spowodowaną m.in. przez przedłużający się konflikt na Ukrainie, próbują wywrzeć nacisk na Kreml, żeby porozumiał się z Kijowem, nawet na cenę reparacji, które Rosja miałaby wypłacić Ukrainie.

Widmo porozumienia kończącego konflikt przybliża także zwycięstwo w wyborach  2022 roku partii republikańskiej, w której zaczynają przeważać głosy opowiadające się za ograniczeniem pomocy wojskowej dla Ukrainy i skupieniem wysiłków na powstrzymywaniu Chin.

Scenariusz trzeci, najbardziej optymistyczny dla Ukrainy, zakłada załamanie się rosyjskiej kampanii i przejście Kijowa do kontrataku, w wyniku którego Rosja traci cały Donbas i zachowuje kontrolę jedynie nad Krymem, do którego odzyskania w toku planowanej kampanii przygotowuje się Ukraina. Rosja grozi Kijowowi, że próba odzyskania półwyspu zostanie potraktowana jako atak na terytorium Federacji Rosyjskiej ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Moskwa coraz częściej posuwa się do gróźb użycia broni nuklearnej przeciwko Ukrainie. Decyduje się w tym scenariuszu na rozmieszczenie na Krymie systemów Iskander M z głowicami jądrowymi (SS-26). Chiny i Francja wzmacniają w takich okolicznościach wysiłki dyplomatyczne i naciski na Kijów i Moskwę, by zakończyły konflikt.

W Rosji w obliczu rosnącego niezadowolenia społecznego, spowodowanego pogarszającą się sytuacją gospodarczą kraju. dochodzi do zmian politycznych na Kremlu. Putin zostaje pozbawiony władzy, ale nowe rosyjskie władze nie są skłonne wydać go międzynarodowym trybunałem karnym. Równolegle świat pogrąża się w coraz większym kryzysie gospodarczym i żywnościowym. Rośnie fala protekcjonizmów gospodarczych i nacjonalizmów. W efekcie globalny wzrost gospodarczy spada, osiągając w 2023 r. zaledwie 1%.

Jak piszą Burrows i Manning: „Stany Zjednoczone i Unia Europejska różnią się w kwestii zniesienia niektórych sankcji wobec Rosji. Europa, obawiając się perspektywy sąsiadującej z nią gigantycznej „Korei Północnej” (w postaci głęboko izolowanej Rosji), szuka porozumienia w sprawie złagodzenia sankcji na ropę, gaz i inne towary pod warunkiem, że część rosyjskiej sprzedaży zostanie przesłana jako reparacje do funduszu odbudowy Ukrainy prowadzonego przez Bank Światowy i Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju.

Swoje rozważania amerykańscy analitycy kończą stwierdzając, że bez względu na rozwój sytuacji w konflikcie rosyjsko-ukraińskim jego koszty gospodarcze dla obu stron wojny, jak i reszty świata, będą ogromne i stać się mogą katalizatorem kolejnych kryzysów w nadchodzących dekadach.

Jak piszą: „Zamiast czekać na wynik wojny, decydenci polityczni muszą pilnie poszukać rozwiązań dla światowego kryzysu żywnościowego, rosnącego potencjału kryzysu zadłużenia w krajach rozwijających się oraz zagrożenia recesją na Zachodzie”.

W analizie Burrowsa i Manninga zwraca uwagę obecność w każdym z wyżej zarysowanych scenariuszy dyplomatycznego zaangażowania przede wszystkim państw zachodniej Europy, ale także Chin, które poprzez naciski na strony konfliktu będą chciały  jak najszybciej go zakończyć. Żeby jednak finalnie to Ukraina mogła osiągnąć minimalne cele polityczne starcia z Rosją, czyli wypchnięcie sił agresora na pozycje sprzed 24 lutego, konieczne jest zdwojenie wysiłków partnerów Kijowa, zmierzających do zwiększenia pomocy militarnej i finansowej. W tym ostatnim aspekcie kluczowe będą naciski na zachodnich partnerów, żeby zamrożone rosyjskie aktywa zostały wykorzystane do wsparcia odbudowy Ukrainy.

Marek Stefan