Serbia oskarżona o ułatwianie migracji do UE

Unia Europejska oskarża Serbię o ułatwianie nielegalnej imigracji przez Bałkany Zachodnie do krajów unijnych. Pojawiają się nawet wątpliwości czy nie jest to element współpracy z Rosją.

Serbia, kraj kandydujący do UE, cieszy się możliwością ruchu bezwizowego z krajami członkowskimi, jednak sama podpisuje umowy o ruchu bezwizowym z państwami, które takich umów z Unią nie posiadają. Wśród nich można wymienić Indie, Maroko, Tunezję, Burundi czy Turcję. Łatwość przekraczania granic wywołuje więc oburzenie państw dotkniętych rosnącym nieuregulowanym ruchem migracyjnym z terenu Zachodnich Bałkanów. Chodzi tu głównie o Austrię, Czechy i Węgry, a pośrednio także, jako kraj docelowy, o Niemcy.

W pierwszych trzech kwartałach 2022 roku tzw. szlak zachodniobałkański pokonało bez oficjalnych dokumentów 106 tysięcy osób, prawie trzy razy tyle, co w tym samym okresie rok wcześniej. Austria już miesiąc temu szacowała, że liczba składanych wniosków o azyl przebije w tym roku rekordowy rok kryzysu imigracyjnego 2015. Czechy, które do tej pory nie borykały się z większymi problemami migracyjnymi, wspólnie ze Słowacją wprowadziły patrole na wewnętrznej granicy między nimi, żeby wychwytywać nielegalnie przekraczających granice unijne. Niemcy. jak informują, mierzą się z coraz większym napływem imigrantów dostających się z Austrii i Czech. Minister spraw wewnętrznych Austrii Gerhard Karnet skarży się, że „nasze możliwości są już na granicy” i oskarża Serbię o napędzanie tego napływu przez „naruszanie zasad ruchu bezwizowego”.

Wzrost ruchu migracyjnego był tematem piątkowego spotkania ministrów spraw wewnętrznych w Luksemburgu. Napływ imigrantów przez Serbię postrzegany jest nie tylko w kategoriach braku współpracy z UE, ale również wrogiego wspierania Rosji poprzez próbę siania chaosu, podobnie do sytuacji, jaka ma miejsce na granicy polsko-białoruskiej. Wątpliwości co do lojalności unijnego kandydata potęguje fakt, że Belgrad nie wprowadził wspólnie z innymi krajami europejskimi sankcji na Rosję.

Przedstawiciele Serbii odrzucają te oskarżenia i twierdzą, że kraj wprowadza ograniczenia mające hamować nielegalną imigrację. Prezydent Aleksandar Vučić w rozmowie z wiceprezydentem KE Margaritisem Schinasem wskazał na wymóg posiadania przez migranta dowodu opłacenia biletu powrotnego z ustaloną datą. Jednak przy opłatach za przemyt sięgających kilka tysięcy euro wydaje się, że dodatkowy koszt takiego biletu nie będzie stanowił istotnej przeszkody. Jak podaje Balkan Investigative Reporting Network, przemytnicy mają też kontakty w serbskiej policji, co ma ułatwiać proceder.

Czy jednak rzeczywiście można winić za to zjawisko serbski ruch bezwizowy z krajami trzecimi wymienionymi powyżej? Według Frontexu szlakiem zachodnio-bałkańskim przedostało się do Europy do sierpnia ponad 86 tysięcy osób, z czego prawie 34 tysiące (40%) to wyłącznie Syryjczycy, za którymi znajdują się Afgańczycy (15%). Spora więc grupa nie pochodzi z krajów objętych ruchem bezwizowym i do Serbii też dostaje się nielegalnie.

Komisarz ds. wewnętrznych UE Ylva Johansson w piątek 14.10 powiedziała, że w przypadku Syryjczyków i Afgańczyków są dużo wyższe szanse na uzyskanie ochrony międzynarodowej, a problem jest raczej z pozostałymi narodowościami. Zagroziła Serbii zawieszeniem ruchu bezwizowego. Kandydat do UE zapowiada, że do końca bieżącego roku Serbia zharmonizuje swoje zasady wizowe z unijnymi.

Jest wiele przyczyn zwiększonego ruchu migracyjnego, dla którego Serbia staje się miejscem relatywnie łatwego wejścia na teren UE. Pogarszająca się sytuacja gospodarcza w krajach Afryki Północnej, a także w Turcji, powoduje, że coraz więcej osób szuka poprawy swojego losu poprzez migrację. W Turcji także rośnie niepokój syryjskich uchodźców, bo przed nadchodzącymi wyborami sprawa ich pobytu staje się przedmiotem wyborczej licytacji, a coraz częściej pojawiają się pogłoski o planowanej umowie między prezydentem Syrii Asadem a prezydentem Turcji Erdoganem w sprawie ich przesiedlenia.

Jan Wójcik