Sieć 5G od Huawei, czyli chińskie wpływy w Europie
Wśród tematów związanych z rywalizacją między USA i ChRL kwestia technologii telekomunikacyjnej piątej generacji (5G) została w ostatnim czasie przyćmiona przez sprawę półprzewodników, jednak w wyniku ostatnich badań przeprowadzonych przez dwie firmy konsultingowe ponownie znalazła się w centrum uwagi mediów i ekspertów śledzących zmagania obu mocarstw.
Z naszego punktu widzenia sprawa jest o tyle ciekawa, że dotyczy bezpośrednio Unii Europejskiej. Jeszcze w listopadzie ukazały się wyniki badań przeprowadzonych przez firmę konsultingową Dell’Oro, która zbadała, w jaki sposób na przestrzeni ostatnich dwóch lat zmieniła się pozycja chińskiego giganta technologicznego Huawei w obszarze powstającej właśnie w wielu krajach Europy sieci 5G.
Badania przeprowadzone latem tego roku wskazują, że szwedzki Ericsson wyprzedził Huawei w udziale w rynku nowej europejskiej sprzedaży sprzętu radiowej sieci dostępowej (RAN – ang. radio access network, to radiowa sieć dostępowa do Internetu lub infrastruktury telekomunikacyjnej oparta na połączeniu bezprzewodowym zapewnianym przez sygnał emitowany dzięki masztom, wieżom i antenom. ) dla urządzeń 3G, 4G i 5G. Warto dodać, że radiowe sieci dostępowe stanowią największą część inwestycji w sieci i obejmują stacje bazowe i anteny.
W przypadku 5G RAN Huawei stracił swoją początkową pozycję lidera na rynku 5G, którą miał jeszcze dwa lata temu. Obecnie chińska firma odpowiada za 22 procent sprzedaży infrastruktury do sieci 5G, za Ericssonem (42%) i Nokią (32%) – oszacowała firma Dell’Oro.
Z ustaleń dziennikarzy portalu POLITICO w zeszłym miesiącu wynika, że chiński gigant technologiczny konsoliduje swoje działania w UE i ogranicza swoje działania lobbingowe i reklamowe na kilku ważnych rynkach, w tym we Francji, Wielkiej Brytanii i swoim europejskim przedstawicielstwie w Brukseli.
Osłabienie pozycji Huawei w UE wynika przede wszystkim z rozpoczętej podczas kadencji prezydenta Trumpa globalnej kampanii wymierzonej w tego chińskiego giganta technologicznego, uważanego nie bez powodu za prawdziwy „okręt flagowy” dynamicznie rozwijającego się chińskiego przemysłu HiTech.
Amerykańska inicjatywa „Clean Network”, zainicjowana przez ówczesnego sekretarza stanu Pompeo, oraz unijne regulacje autorstwa KE pod nazwą „The EU toolbox for 5G”, niewątpliwie wpłynęły na decyzje większości państw Wspólnoty o wprowadzeniu regulacji w różnym stopniu ograniczających możliwość udziału chińskich firm w dostarczaniu elementów infrastruktury do sieci 5G. Powodem miały być podkreślane przez Amerykanów kwestie współpracy chińskich firm ze służbami specjalnymi ChRL i związany z tym brak bezpieczeństwa użytkowania sieci, która ich zdaniem mogła być wysoce podatna na inwigilację.
Jednak Huawei, pomimo licznych kłopotów, jakie sprawiły mu działania amerykańskiej dyplomacji, nie powiedział jeszcze ostatniego słowa na unijnym rynku telekomunikacyjnym. Potwierdza to raport innej firmy konsultingowej, Strand Cansult, który ukazał się grudniu tego roku. Badanie analizujące udział Huawei w europejskim rynku sieci telekomunikacyjnych szacuje, że Niemcy polegają na chińskiej technologii w 59% swoich sieci 5G. Inne kluczowe rynki, w tym Włochy i Holandia, są również wśród ośmiu krajów, w których ponad połowa sieci 5G działa na chińskim sprzęcie. W największym stopniu od chińskich komponentów uzależnione są sieci telekomunikacyjne 5G w krajach takich, jak Cypr (100%), Rumunia (76%) i Holandia (72%). W Polsce technologia od Huawei stanowi 38% infrastruktury sieci 5G.
„Uzależnienie od chińskich sieci telekomunikacyjnych jest bardziej niebezpieczne niż uzależnienie od rosyjskiego gazu. Infrastruktura cyfrowa jest podstawą społeczeństwa” – stwierdził John Strand, założyciel firmy konsultingowej. Wskazał on także, że za wciąż silną obecność Huawei na rynku telekomunikacyjnym odpowiada niezwykle powolne tempo wdrażania przez państwa członkowskie UE regulacji, mających w efekcie ograniczyć dostęp „niezaufanym dostawcom” (czytaj chińskim) dostęp do sieci.
Unijny reżim dotyczący wykorzystania chińskiej technologii w 5G to prawdziwa mozaika regulacji o różnym poziomie surowości. W jednych krajach UE pozwalają one operatorom nadal polegać na komponentach od Huawei w części ich sieci telekomunikacyjnych, a w innych chińska firma nie ma praktycznie możliwości wejścia na rynek
Badanie Strand szacuje, że dziewięć krajów UE, a także Norwegia i Wyspy Owcze, w ogóle nie ma chińskiego sprzętu w nowych sieciach 5G. Natomiast Francja (17 procent) i Belgia (30 procent) mają znacznie mniejszą obecność chińskich komponentów w sieci 5G, niż miało to miejsce w ich sieciach 4G (LTE) i 3G.
Wiceprzewodnicząca KE Margrethe Vestager komentując w listopadzie proces wdrażania przez państwa członkowskie regulacji dotyczących sieci 5G stwierdziła: „Wiele krajów uchwaliło przepisy, ale nie wprowadziły ich w życie”.
Niemiecki rząd w ostatnich dwóch latach był krytykowany za powolność w tworzeniu ram prawnych dla regulacji rynku 5G, które teraz pozwalają mu interweniować w sprawie umów między operatorami i sprzedawcami, jeśli ministrowie zdecydują się to zrobić. Brak wyraźnych decyzji rządu w Berlinie wykorzystali najwięksi operatorzy niemieckich sieci telekomunikacyjnych, w tym Deutsche Telekom, który przez lata budował swoją pozycję na tamtejszym rynku opierając się na strategicznym partnerstwie z Huawei, w tym na wczesnych etapach wprowadzania sieci 5G.
W krajach takich jak Holandia operatorzy sieci telekomunikacyjnych postanowili zastosować metodę faktów dokonanych i szybko uruchomili sieci 5G, a niektórzy zrobili to przy użyciu komponentów od Huawei, zwłaszcza w częściach radiowej sieci dostępowej, skutecznie wyprzedzając decyzje UE i wejście w życie krajowych regulacji, które miały ograniczyć dostęp do sieci chińskim podmiotom.
Sprawa ta dobrze obrazuje podejście większości państw UE do systemowej rywalizacji między USA i ChRL. Kraje Wspólnoty w niemałej części nie chcą zajmować jasnego stanowiska w tej rozgrywce, szczególnie jeśli miałoby to za sobą pociągać znaczne koszty dla ich gospodarek, które i tak zmagają się z kryzysem. Problem polega jednak na tym, że poleganie na chińskich rozwiązaniach technologicznych w tak wrażliwej sferze może mieć poważne konsekwencje dla bezpieczeństwa przesyłu informacji, a nawet dla całej gospodarki, w coraz większym stopniu opartej na rozwiązaniach cyfrowych, szczególnie jeśli Pekin postanowiłby posłużyć się tą zależnością w celu wywarcia politycznych nacisków na kraje Wspólnoty.
Należy mieć także na względzie fakt bliskiej współpracy między Moskwą i Pekinem. Nie można wykluczyć, że w jej ramach może dochodzić między służbami specjalnymi obu państw do wymiany lub „handlu” informacjami pozyskiwanymi przez wywiad ChRL, który może je zdobywać dzięki współpracy z Huawei (w tym dzięki rozwiązaniom 5G od tego dostawcy) do czego w myśl chińskiego prawa gigant technologiczny jest zobowiązany.
Marek Stefan