W dniach 9-11 października odbył się szczyt ASEAN w Laosie. Formalnie uznaje się go jednocześnie za 44. i 45. szczyt, jako że organizacja przewiduje dwie takie imprezy w roku, a ponieważ pełniący prezydencję Laos nie przewiduje powtórki, postanowił upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Przy okazji odbyło się także wiele wydarzeń pobocznych, a prawdopodobnie najważniejszym był Szczyt Azji Wschodniej (East Asia Summit – EAS).

W szczycie uczestniczyli nie tylko członkowie ASEAN, ale także przedstawiciele państw zainteresowanych regionem Indo-Pacyfiku, takich jak Japonia, Indie, Chiny czy Australia. Obecni byli również globalni gracze – Stany Zjednoczone, Rosja i Unia Europejska. Warto przyjrzeć się intencjom najważniejszych mocarstw i osadzić przebieg szczytu w tym kontekście.

Chiny starają się przyciągnąć partnerów atrakcyjną ofertą gospodarczą, co stanowi ich najważniejszy atut polityczny w rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi o wpływy wśród krajów Globalnego Południa. Jednak ich pozycję osłabiają spory terytorialne, szczególnie z Filipinami i Wietnamem. Działania Chin na Morzu Południowochińskim, postrzegane jako agresywne, wywołują niepokój i skłaniają część państw do zacieśniania współpracy z USA; przykładem są Filipiny, które po latach balansowania wzmocniły relacje z Waszyngtonem.

Stany Zjednoczone koncentrują się na przeciwdziałaniu wzrostowi wpływów Chin, dążąc do tego, by kraje regionu nie znalazły się w orbicie Pekinu, a w optymalnym scenariuszu dołączyły do proamerykańskiej koalicji. 

Spory na Morzu Południowochińskim stanowiły główną oś sporu między dwoma mocarstwami podczas EAS. Waszyngton próbuje wykorzystać wspomnianą słabość Chin i uwypuklić ich rozbieżności z państwami regionu. ASEAN od dawna stara się ustalić z Pekinem “code of conduct”, czyli dokument rozstrzygający spory morskie. Jednak postępy są sabotowane przez nieugiętość Państwa Środka oraz rozbieżność determinacji w organizacji, co często skutkuje niedostatecznym wsparciem dla Manili i Hanoi w negocjacjach. Spotkanie w Laosie również nie przyniosło przełomu, a Rosja i Chiny sprzeciwiły się wydaniu wspólnego oświadczenia z racji na rzekome drażliwe kwestie geopolityczne w nim zawarte. Rosyjski ambasador przy ASEAN starał się wyjaśnić po szczycie, że Pekin i Moskwa szukają pól współpracy, podczas gdy Stany wzniecają podziały, torpedując konstruktywne rozmowy. Jak twierdzą Amerykanie, pozostałe państwa regionu popierały jednak deklarację, co sugerowałoby dyplomatyczny sukces Waszyngtonu.

Rosja szuka alternatywy dla wyboru między izolacją a wasalizacją przez Chiny. W tym wysiłku kluczem są właśnie państwa Globalnego Południa, takie jak Indie czy Indonezja, które same pragną zyskać niezależność dzięki współpracy z wieloma partnerami. Dlatego Moskwa chce się pokazać jako normalne państwo i odpowiedzialny członek społeczności międzynarodowej. Stara się odwracać uwagę od wojny na Ukrainie, oskarżając Zachód o awanturnictwo, imperializm i skupianie się na tematach zastępczych, w kontraście do Rosji, którą interesują jakoby kwestie praktyczne, dające korzyści wszystkim stronom. Wreszcie, sama integracja państw ASEAN, nawet w oderwaniu od działań Moskwy, to kolejny krok w stronę ładu wielobiegunowego, na którym zależy Kremlowi.

Unia Europejska częściowo podziela perspektywę amerykańską, natomiast priorytetem jest dla niej ubezpieczanie się przed konsekwencjami rywalizacji Chin i USA. Bruksela stara się to robić poprzez tworzenie powiązań, zwłaszcza handlowych, z innymi dużymi gospodarkami (jak np. MERCOSUR). Nie da się ukryć, że takim obszarem jest ASEAN, który liczony jako całość ma 5. największe PKB na świecie. Państwa Azji Południowo-Wschodniej podzielają zresztą ten cel, ponieważ po Chinach i USA to UE stanowi największy organizm ekonomiczny świata.

Zarówno Moskwie jak i Brukseli na obecnym etapie niekoniecznie zależało na bardzo konkretnych krokach. Postęp w sprawach strategicznych, takich jak umowa o wolnym handlu, będzie raczej przedmiotem rozmów dwustronnych. Niemniej jednak zaznaczanie swojej obecności i dialog budują zaufanie i pozwalają umocnić podstawy do dalszej współpracy z regionem.

Czego chce ASEAN?

Dla samych państw członkowskich ASEAN, oprócz wspomnianych już kwestii, ważne jest odnalezienie się w nowej erze napięć międzynarodowych. W lokalnej prasie pojawiają się głosy, że powrót polityki siły będzie mocno testował samą organizację i jej zdolność do zabezpieczania interesów regionu. Podobnie jak w przypadku Unii Europejskiej, nowe czasy mogą nasilić egoizmy narodowe i uwypuklić różnice między członkami. Różnica polega na tym, że UE pod pewnymi względami jest już wysoce zintegrowanym organizmem, natomiast ASEAN ma o wiele luźniejszą formę integracji i tym bardziej może zostać rozbite. 

W kwestiach ekonomicznych azjatycki format jest bowiem w najlepszym razie czymś nieco więcej, niż ułomną strefą wolnego handlu. Choć zniesiono cła między członkami, powszechne są inne formy protekcjonizmu, nie ustanowiono wolnego przepływu siły roboczej i kapitału, a brak wspólnej polityki handlowej osłabia pozycję negocjacyjną wobec reszty świata. Elementy, któryk brakuje w ASEAN są zarazem fundamentem integracji UE i jej najsilniejszą stroną. Co gorsza, nawet Unia, najmocniej zespolony region świata, napotyka wyraźne ograniczenia we współpracy wykraczającej poza kwestie ekonomiczne. Tym większe wyzwanie stoi przez ASEAN, którego jedną ze słabości utrudniających integrację jest mniejsze zaufanie między członkami, niż w przypadku projektu europejskiego.

Dlatego, wbrew pozorom, ogólne deklaracje na takich szczytach jak ten w Laosie, są szansą. O ile w Unii Europejskiej stanowią raczej sygnał słabości, w przypadku ASEAN świadczą o postępach. Zademonstrowanie możliwości dogadania się w podstawowych sprawach buduje poczucie zaufania i w tym sensie stwarza ramy do dalszej współpracy, także wykraczającej poza omawiane kwestie. Ponadto, proces dochodzenia do konsensusu pozwala oswoić się z perspektywą działania w grupie. Na szczycie stwierdzono bowiem, że celem powinna być budowa regionalnej architektury politycznej, opartej o współpracę w ramach ASEAN; czyli, podobnie jak UE, organizacja nie ma być jednym tylko z elementów w relacjach między państwami członkowskimi, lecz głównym punktem odniesienia. 

Tematami rozmów na szczycie były m. in. zrównoważony rozwój, cyfryzacja, skomunikowanie i sytuacja polityczna w Birmie. Próżno w ustaleniach z tego spotkania szukać konkretów, jednak na obecnym etapie to nie o nie chodzi.

Maksymilian Skrzypczak