Warszawa i Tajpej stoją przed podobnymi zagrożeniami działań w „szarej strefie” prowadzonych przez sąsiednie mocarstwa. Po raz trzeci w okresie dwóch lat Chiny zorganizowały zakrojone na szeroką skalę ćwiczenia wojskowe, będące demonstracją rosnących zdolności ChRL do prowadzenia złożonych, wielodomenowych operacji militarnych wymierzonych w Tajwan. Bezpośrednią przyczyną tej demonstracji ze strony Pekinu była inauguracja prezydentury Lai ching te, polityka Demokratycznej Partii Postępowej, który wygrał styczniowe wybory, przedłużając trwające już 8 lat rządy tej formacji.
Jeszcze w trakcie kampanii wyborczej Lai był postrzegany jako jeden z najbardziej „jastrzębio” nastawionych wobec Chin tajwańskich polityków. W przemówieniu inauguracyjnym wyraził nadzieję, że Pekin „zmierzy się z rzeczywistością istnienia Republiki Chińskiej, i uszanuje wybory narodu Tajwanu” oraz „zaangażuje się we współpracę z legalnym rządem wybranym przez naród Tajwanu”.
„Dopóki Chiny nie wyrzekną się użycia siły przeciwko Tajwanowi, wszyscy na Tajwanie powinniśmy zrozumieć, że nawet jeśli zaakceptujemy stanowisko Chin i zrzekniemy się naszej suwerenności, ambicje Chin dotyczące aneksji Tajwanu po prostu nie znikną” – powiedział Lai. Dodał także, że „żadna ze stron Cieśniny nie jest zależna od drugiej” w sensie politycznym.
Tuż po zakończonych uroczystościach inauguracyjnych chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza (ALW) rozpoczęła niezapowiedziane, podobnie jak przed rokiem, manewry wokół wyspy. Dokładną ich analizę przeprowadzili eksperci z waszyngtońskiego ośrodka Center for Strategic and International Studies. Bonny Lin i Brian Hart wskazują, że pięć stref wyznaczonych przez siły zbrojne ChRL, gdzie koncentrowały się ćwiczenia pod kryptonimem „Joint Sword-2024A”, zostało wyznaczonych nieprzypadkowo, co szczególnie widać w przypadku czterech z nich.
Jak wskazują amerykańscy eksperci: „Wschodnia strefa znajduje się w pobliżu miasta portowego Hualien, które jest jednym z głównych międzynarodowych portów żeglugowych Tajwanu (choć stosunkowo niewielkim). Chińscy komentatorzy sugerują, że strefa ta ma na celu przetestowanie i pokazanie zdolności Chin do blokowania trzech kluczowych linii komunikacji morskiej łączącej wyspę ze światem”. Chodzi tu przede wszystkim o znaczenie portu w Hualien dla dostaw energii do Tajwanu; port ten jest również prawdopodobną trasą ewakuacji, którą obywatele Tajwanu mogą wybrać w sytuacji rozpoczęcia konfliktu. Ta strona wyspy jest również kluczowa z punktu widzenia dostaw pomocy lub przybycia sił amerykańskich w przypadku decyzji Waszyngtonu o bezpośrednim zaangażowaniu w obronę Tajwanu.
Południowo-wschodnia strefa ćwiczeń rozciągała się na Kanał Bashi, drogę wodną łączącą Cieśninę Tajwańską i Morze Południowochińskie. Jest to kluczowa trasa dla międzynarodowego ruchu żeglugowego.
Południowo-zachodni obszar chińskich manewrów leży u wybrzeży miasta Kaohsiung, które jest najbardziej ruchliwym portem kontenerowym na Tajwanie, a także niezwykle ważnym węzłem dla importu ropy naftowej i gazu ziemnego. Znajduje się tam również główny port marynarki wojennej. Chińscy komentatorzy zauważają, że operacje na tym obszarze miałyby na celu zademonstrowanie przez Pekin zdolności do skutecznej blokady portu i tajwańskiej marynarki wojennej.
Wreszcie zachodnia strefa ćwiczeń znajdowała się na zachód od kontrolowanych przez Tajpej wysp Penghu. Działania chińskich sił zbrojnych właśnie w tym obszarze zasługują na szczególną uwagę, ponieważ ćwiczenia w sierpniu 2022 r. nie obejmowały tego terenu. Działania ALW w tej strefie mogły mieć na celu pokazanie zdolności Chin do domknięcia i uszczelnienia ewentualnej blokady morskiej wyspy. Zgodnie z mapami opublikowanymi podczas briefingu prasowego tajwańskiego ministerstwa obrony, trzy statki chińskiej straży przybrzeżnej działały w trakcie ćwiczeń 23 maja na wodach na południe od tej strefy..
Tego samego dnia, w którym rozpoczęły się ćwiczenia ALW, straż przybrzeżna chińskiej prowincji Fujian rozpoczęła „kompleksowe ćwiczenia w zakresie egzekwowania prawa” na wodach wokół wysp Wuqiu i Dongyin, będących pod jurysdykcją władz w Tajpej. Ich celem miało być „przetestowania zdolności patrolowych, szybkiego reagowania i reagowania kryzysowego”.
Statki patrolowe chińskiej straży przybrzeżnej zbliżyły się na odległość 2,8 mil morskich od tajwańskich wysp Wuqiu i 3,1 mili od wyspy Dongyin. Jednostki tej formacji ChRL wpłynęły na wody wokół obu wysp po raz pierwszy.
Jak wskazują analitycy CSIS, Lin i Hart, Chiny wydają się normalizować fakt prowadzenia dużych, często niezapowiedzianych manewrów wojskowych w Cieśninie Tajwańskiej, mających na celu „ukaranie” Tajpej za działania interpretowane przez Pekin jako „separatystyczne”. Jak piszą:: „Chiny nie nazwały ćwiczeń w sierpniu 2022 r., ale ćwiczenia w kwietniu 2023 r. otrzymały nazwę ‘Joint Sword’. Ostatnie manewry zostały ochrzczone kryptonimem Joint Sword-2024A, przy użyciu tej samej nazwy, co poprzednie ćwiczenia, ale z dodaniem roku i litery. Pokazuje to, że Pekin ustanowił nową serię ćwiczeń w celu ukarania Tajwanu i Stanów Zjednoczonych oraz sugeruje, że Chiny mogą angażować się w więcej tego typu manewrów na dużą skalę rocznie”.
Amerykańscy eksperci zwracają także uwagę na rosnące zaangażowanie w takie manewr, prowadzone przez ALW, chińskiej straży przybrzeżnej, która swoją drogą odgrywa obecnie wiodącą rolę w prowokacjach Pekinu wobec Filipin na Morzu Południowochińskim, gdzie przy użyciu armatek wodnych chińskie jednostki utrudniają dostarczanie przez filipińskie siły zbrojne zaopatrzenia na posterunek wojskowy znajdujący się na wraku okrętu „Sierra Madre”, umieszczonym przez władze w Manili na Drugiej Ławicy Tomasza.
Coraz częstsze używanie przez Pekin straży przybrzeżnej oraz milicji morskich w celu dochodzenia roszczeń wobec państw w Azji Wschodniej i Południowowschodniej, niepokoi amerykańskich strategów, którzy obawiają się, że tego typu „podprogowe” działania ChRL mogą doprowadzić do sukcesywnego przesuwania przez Chiny swojej strefy wpływów na Pacyfiku, w tym wobec Tajwanu.
Chcąc zatem lepiej odpowiadać na działania Pekinu w „szarej strefie” wymierzone w wyspę, Tajpej powinno rozbudowywać własne oddziały straży przybrzeżnej oraz policji i innych służb, które znacznie lepiej nadają się do zwalczania tego typu prowokacji, niż regularne siły zbrojne.
W tym miejscu trudno nie pokusić się o pewną analogię między sytuacją Polski i Tajwanu. Otóż od momentu największej eskalacji kryzysu na granicy polsko-białoruskiej, wywołanego przez Mińsk i Moskwę, które przy użyciu migrantów próbowały zdestabilizować nasze pogranicze, wojska operacyjne oraz Wojska Obrony Terytorialnej są stale zaangażowane w pilnowanie tego niespokojnego odcinka naszego pogranicza. Problem w tym, że ta trwająca już ponad trzy lata sytuacja odbija się niekorzystnie na jednostkach zaangażowanych w tę operację, które nie mogą w czasie pełnienia służby na granicy prowadzić niezbędnych szkoleń. Ochrona granicy to zadanie przede wszystkim dla Straży Granicznej, która w sytuacjach kryzysowych powinna być wspierana w pierwszej kolejności przez policję oraz w razie konieczności WOT. „Pilnowanie płotu”, to nie jest zadanie dla wojsk operacyjnych.
Państwa Zachodu, takie jak Polska czy Tajwan, położone w sąsiedztwie mocarstw rewizjonistycznych, muszą być gotowe na radykalną rozbudowę zdolności radzenia sobie z „podprogowymi” działaniami przeciwnika w „szarej strefie”; między pokojem a otwartym konfliktem zbrojnym. Oddziały straży granicznej, czy straży przybrzeżnej są przykładami służb mogących stanowić odpowiedź na tego typu agresję. Bez ich odpowiedniej rozbudowy, popartej większym finansowaniem, trudno wyobrazić sobie skuteczne przeciwdziałanie prowokacjom ze strony Pekinu i Moskwy.
Marek Stefan