Unia Europejska przygotowuje się na kryzys energetyczny

Już jesienią tego roku Europą wstrząsnąć może najpoważniejszy kryzys energetyczny od dekad. Obawy, że scenariusz ten może się zmaterializować, wzrosły tuż po pojawieniu się informacji o ostatnich działaniach Gazpromu. Rosyjski gigant energetyczny miał, według ujawnionych przez zachodnie media informacji, poinformować swoich klientów w państwach UE, że nie może zagwarantować dostaw gazu, powołując się na tzw. „siłę wyższą”, czyli niezależne od niego „nadzwyczajne” okoliczności, które mogą uniemożliwić wywiązanie się z kontraktów.

To kolejny krok Moskwy w trwającym konflikcie energetycznym z Zachodem, którego celem jest zmiękczenie postawy państw UE w kwestii sankcji nałożonych na Rosję i w zakresie wsparcia udzielanego Ukrainie. Kreml prawdopodobnie liczy na to, że w obliczu widma załamania gospodarek i głębokiej recesji, względnie jednolity front Zachodu wobec Moskwy ulegnie załamaniu, a siła sankcji osłabnie. W obliczu nadchodzącego kryzysu energetycznego, który może wywołać niebezpieczną falę niepokojów społecznych i politycznych w krajach Wspólnoty, instytucje UE przygotowują plan awaryjny na wypadek konieczności radzenia sobie ze skutkami odcięcia dostaw gazu przez Rosję.

Komisja Europejska pracuje nad rozwiązaniami prawnymi, które umożliwić mają wprowadzenie w państwach członkowskich limitów konsumpcji gazu. Pomysł polega na wykorzystaniu artykułu 122 traktatu o funkcjonowaniu UE, który zakłada, że: „Rada na wniosek Komisji, może postanowić (…) o środkach stosownych do sytuacji gospodarczej, w szczególności w przypadku wystąpienia poważnych trudności w zaopatrzeniu w niektóre produkty, zwłaszcza w obszarze energii”.

KE w oparciu o przytoczony artykuł chce zaproponować, aby kraje kwalifikowaną większością głosów mogły wprowadzić wypracowany przez nią system wiążących limitów zużycia w przypadku sytuacji kryzysowej, takiej jak odcięcie gazu przez Rosję. Celem jest uzyskanie zatwierdzenia planu na szczeblu krajowym na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Energetycznej 26 lipca.

Pomysł ten zakładać ma wprowadzenie obowiązkowego zmniejszenia zużycie gazu o określoną ilość od jesieni do wiosny. Rozmowy toczą się wokół zakresu obligatoryjnych limitów. W grę wchodzi redukcja między 5 a 20 procent, przy czym eksperci i anonimowi urzędnicy KE wskazują, że ostatecznie zostaną one uzgodnione na poziomie między 10 do 15 procent.

Jeśli przepisy zostaną zatwierdzone, pozwolą Komisji na uruchomienie obowiązkowych cięć zużycia – samodzielnie lub na wniosek co najmniej dwóch krajów. Wyzwaniem będzie jednak przekonanie do tego krajów, które są mniej narażone na przerwy w dostawach gazu.

Państwa unijne oraz KE w coraz większej desperacji szukają alternatywnych źródeł dostaw gazu. Delegacje ze Wspólnoty w tym tygodniu udają się w tym celu do Nigerii, w celu rozeznania możliwości zwiększenia importu LNG z tego afrykańskiego kraju. Natomiast w poniedziałek w Baku z oficjalną wizytą pojawiła się szefowa KE von der Leyen, która podpisała nową umowę o dostawach energii z Azerbejdżanem. Prezydent Francji Emmanuel Macron gości w Paryżu prezydenta Zjednoczonych Emiratów Arabskich szejka Mohameda bin Zayeda Al-Nahyana, premier Włoch Mario Draghi przebywał niedawno w Algierii, a niemiecki minister gospodarki Habeck w Katarze. Wszystkie te spotkania na najwyższym i wysokim szczeblu łączy m.in. wątek energetyczny i próba zdywersyfikowania dostaw do Unii, przez lata pogłębiającej swoją zależność od błękitnego paliwa z Rosji.

Niemcy, najbardziej narażone na skutki odcięcia przez Rosję dostaw gazu, podjęły w ostatnim czasie szereg kroków mających ograniczyć potencjalne fatalne dla ich gospodarki skutki niedoborów energii. W ostatnim czasie Berlin przygotowuje porozumienia solidarnościowe z częścią sąsiednich krajów, dotyczące gotowości do wzajemnej pomocy w przypadku rosyjskiego szantażu energetycznego. Minister Habeck niedawno w tym celu udał się do do Pragi, a podobne umowy Niemcy podpisały już z Austrią i Danią. Porozumienie z Czechami będzie prawdopodobnie gotowe przed zimą.

Na poziomie UE istnieją prawne mechanizmy umożliwiające wprowadzenie tego typu mechanizmów solidarnościowych, zobowiązujący państwa członkowskie do dostarczania energii do zagrożonych niedoborami krajów UE w sytuacji, gdy dany kraj prosi o pomoc i nie ma już wystarczającej ilości gazu, żeby zaopatrzyć prywatne gospodarstwa domowe, szpitale czy instytucje społeczne.

Jednak i tak w obecnej sytuacji konieczne są dwustronne porozumienia między sąsiednimi państwami, które zawierać muszą techniczne, prawne i finansowe szczegóły dostaw awaryjnych, określające m.in., które rurociągi zostaną wykorzystane, jakie ilości gazu zostaną dostarczone i w jakiej cenie.

Bez wyżej wymienionych dwustronnych umów istnieje ryzyko skomplikowanych negocjacji w przypadku sytuacji kryzysowej, na które nie będzie wówczas czasu.

I tu pojawia się problem, bowiem jak dotąd w UE istnieje tylko sześć takich porozumień. Jeśli do zimy znacznie więcej krajów nie wynegocjuje ze sobą formy pomocy w razie nagłej potrzeby, to wzajemne wsparcie może stać się trudne, a Wspólnota stanie przed kolejnym poważnym kryzysem, który wstrząsnąć może podstawami jednolitego rynku i w efekcie zachwiać całą konstrukcją Unii Europejskiej.

Marek Stefan