Administracja prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena miała poważne obawy, że Rosja użyje taktycznej broni jądrowej na Ukrainie – pisze analityk CNN Jim Sciutto.
Chodzi o przełom lata i jesieni 2022 roku, kiedy ukraińska armia miała przewagę strategiczną i zbliżała się do Chersonia.
Ukraińska ofensywa się rozpędzała i Rosja mogła ponieść znaczącą porażkę o wymiarze strategicznym. Musimy pamiętać, że to było jeszcze przed ogłoszeniem mobilizacji
– mówi Marek Budzisz, ekspert ds. Rosji i postsowieckiego Wschodu.
Ukraińska kontrofensywa załamała się z powodu braku dostaw broni z Zachodu. Rosjanie zdołali się przegrupować i umocnić obronę na zajętych terenach Ukrainy. W Rosji ogłoszono też mobilizację.
Jak mówił generał Załużny, Ukraina nie otrzymała pomocy sprzętowej od sojuszników, głównie ze Stanów Zjednoczonych, a oczekiwano relatywnie niedużego wsparcia. Załużny twierdził, że gdyby dostał 100 haubic samobieżnych, to zrealizował by plan strategiczny. Dla ilustracji, amerykańskie siły zbrojne mają w magazynach około 1500 samobieżnych haubic
– mówi Budzisz.
W tym czasie Rosja rozpowszechniała fałszywe informacje, jakoby Ukraina była w posiadaniu tzw. brudnej bomby, zdolnej do promieniotwórczego skażenia terenu. Amerykanie odczytali to jako sygnał, że Putin rozważa użycie atomu. Ponadto amerykański wywiad miał zdobyć informację o tym, że najwyżsi urzędnicy rosyjscy mówią o ataku nuklearnym. Nie wskazywały na to jednak żadne ruchy wojsk.
Jim Sciutto rzuca nowe światło na to, co się stało. On przekonująco udowadnia tezę, że obawy o eskalację nuklearną ze strony Rosji spowodowały, iż administracja Bidena nie zdecydowała się na tego rodzaju pomoc dla Ukrainy, natomiast rozpoczęła całą sekwencję działań na rzecz deeskalacji, między innymi odwołując się do państw z Rosją zacznie bliżej będących, takich jak choćby Chiny czy Indie
– dodaje Marek Budzisz.
Cała rozmowa z Markiem Budziszem już dziś na kanale Układu Sił w YouTube.
Eugeniusz Romer