Widmo wojny o Tajwan, czyli geopolityczny sztorm na Indo-Pacyfiku; cz. II
Wśród analityków zajmujących się problematyką potencjalnej militarnej agresji Chińskiej Republiki Ludowej na Tajwan, jedną z najczęściej podejmowanych kwestii jest prawdopodobieństwo przeprowadzenia przez Pekin otwartej inwazji na Formozę, lub alternatywnie, ustanowienia blokady morsko-powietrznej wyspy. Oba działania miałyby na celu podporządkowanie Tajpej woli politycznej Pekinu. Jednak zarówno otwarta militarna agresja w postaci operacji powietrzno-desantowej na Tajwan, jak i ustanowienie skutecznej blokady, byłyby niezwykle skomplikowanymi operacjami wojskowymi, nie mającymi precedensu od czasów II wojny światowej i stanowiłby największe wyzwanie dla niedoświadczonej chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (ALW).
W pierwszej kolejności przyjrzyjmy się kwestii możliwej inwazji na Formozę. Z jakimi wyzwaniami wiązałoby się przeprowadzenie takiej operacji? Czy chińskie siły zbrojne posiadają zdolności do skutecznego jej przeprowadzenia? Wreszcie, jakie konsekwencje polityczne spotkałyby Pekin po ewentualnej decyzji o rozpoczęciu inwazji?
Warto zauważyć, że przeprowadzone przez ALW manewry wojskowe w Cieśninie Tajwańskiej w sierpniu tego roku były pierwszym zakrojonym na tak szeroką skalę, testem zdolności chińskich sił zbrojnych do prowadzenia operacji połączonych (ang. joint operations). Należy podkreślić, że obok równoległych ćwiczeń powietrzno-morskich Chiny prowadziły działania także w cyberprzestrzeni, atakując tajwańskie serwery i strony internetowe tamtejszych instytucji publicznych w tym oficjalną witrynę biura prezydent Tajwanu.
Biorąc pod uwagę fakt, że militarna rozprawa z Tajwanem jest od kilku dekad najważniejszym potencjalnym zadaniem, do którego przygotowują się siły zbrojne Chin, można założyć, że Pekin zdaje sobie sprawę z wyzwania, jakim byłoby przejęcie siłą kontroli nad wyspą. Dlatego też trwające od kilku lat przyśpieszenie rozwoju marynarki wojennej, która niewątpliwie zarówno podczas inwazji, jak i w scenariuszu blokady byłaby wspierana przez liczne jednostki milicji morskiej, stanowi poważne zagrożenie dla Tajwanu. Co istotne, na rzecz chińskich sił zbrojnych pracuje także cywilny sektor stoczniowy, czego najlepszym dowodem jest wykorzystywanie np. promów samochodowych w ćwiczeniach symulujących działania desantowe z morza.
Jak poinformował we wrześniu Tom Shugart, amerykański analityk związany z ośrodkiem eksperckim United States Naval Institute, marnarka wojenna ChRL przeprowadziłą pod koniec sierpnia ćwiczenia desantowe z wykorzystaniem właśnie cywilnych jednostek pływających. Mowa tu o m.in. promie typu „roll-on roll-off” (RoRo). Zidentyfikowany na podstawie zdjęć satelitarnych egzemplarz to statek „Bo Hai Heng Tong”, 15,000-tonowa wielozadaniowa jednostka towarowa. Wewnętrzny „pas” parkingowy promu ma długość 9,6 km i szerokość trzech metrów i rozłożony jest na trzech pokładach. „Przekłada się to na pojemność ładunkową prawie trzykrotnie większą niż pojemność amfibijnego amerykańskiego okrętu wojennego klasy San Antonio (LPD-17)” – wskazuje Shugart.
„Koncepcja używania jednostek cywilnych przy prowadzeniu działań desantowych nie jest dla ALW nowa. Jednak wodowanie takich jednostek jak 26-tonowy ZTD-05, amfibijny pojazd opancerzony używany przez chińską armię na morzu, przy użyciu specjalnych ramp zainstalowanych na promie, jest nowością” – powiedział ekspert.
To tylko jeden z wielu przykładów działań chińskich sił zbrojnych, będących elementem szerszych przygotowań do możliwej inwazji na Tajwan, lub na wyspy leżące poza Formozą, ale znajdujących się pod kontrolą rządu w Tajpej. Cytowany amerykański analityk nie ma wątpliwości, że cywilne promy typu RoRo są dobrze przygotowane do użycia ich w potencjalnej operacji desantowej.
Wśród zachodnich ekspertów wojskowości, którzy w ostatnim czasie pochylili się nad wyzwaniami związanymi z przeprowadzeniem inwazji przez Chiny na Tajwan, dominuje jednak przekonanie, że operacja ta byłaby obarczona niezwykle wysokim ryzykiem dla strony atakującej, która mimo miażdżącej przewagi liczebnej i sprzętowej mogłaby nie osiągnąć swoich celów strategicznych.
Jak wskazuje w swojej analizie dla brytyjskiego think-tanku Council on Geostrategy, Charles Parton, były dyplomata i ekspert ds. Chin, tylko 14 plaż na Formozie posiada warunki do przeprowadzenia udanego desantu z morza, a topografia wyspy, która w niemałym stopniu jest górzysta, stwarza dobre warunki do długotrwałej obrony i prowadzenia działań nieregularnych przez obrońców. Parton podkreśla, że Tajwan przez dekady miał czas na przygotowanie wszelkich planów na wypadek chińskiej inwazji i wdraża obecnie strategię obrony asymetrycznej, która poprzez nasycenie wyspy mobilnymi systemami rakietowymi z pociskami przeciwokrętowymi i przeciwlotniczymi, licznymi dronami, minami morskimi itd. buduje system obrony zwany „strategią jeżozwierza”, czyli zbudowania własnych zdolności wojskowych w oparciu o liczne wyżej wymienione zdolności, tworzące rodzaj bariery antydostępowej.
Profesor Benjamin Jensen, wykładowca w amerykańskiej School of Advanced Warfighting oraz ekspert ośrodka analitycznego Center for Strategic and International Studies, na łamach portalu „War on the Rocks” wskazuje, że biorąc pod uwagę topografię Tajwanu oraz współczesne zdolności w zakresie systemów świadomości sytuacyjnej, przeprowadzenie przez ChRL inwazji na Tajwan czyni ją trudniejszą od operacji lądowania aliantów w Normandii w 1944 roku.
Jensen podkreśla także, że nawet po ewentualnym udanym zajęciu wyspy, Chiny musiałyby zmierzyć się z koniecznością podjęcia długotrwałej i wyniszczającej kampanii przeciwpartyzanckiej, która, żeby była skuteczna, musiałaby być przeprowadzona przy użyciu około 600 tys. żołnierzy i funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa.
Wskazany już stopień złożoności takiej operacji, jak inwazja na Tajwan, sprawia, że strona chińska nie miałaby praktycznie żadnych możliwości ukrycia przygotowań do takich działań. Na dzień dzisiejszy, jak podkreśla weteran CIA i wieloletni analityk wywiadu ds. Chin John Culver, niewiele wskazuje na to, by Pekin podjął bezpośrednie kroki zmierzające do przygotowania do wojny. Co świadczyłoby w opinii amerykańskiego eksperta o tym, że ChRL szykuje się do militarnej rozprawy z Tajwanem?
Culver jest zdania, że gdyby w Pekinie zapadała decyzja o inwazji, to Chiny już teraz, co najmniej rok przed rozpoczęciem operacji, rozpoczęłyby gwałtowną produkcję rakiet balistycznych i manewrujących, pocisków przeciwlotniczych, typu powietrze-powietrze oraz wielu innych elementów uzbrojenia. Komercyjne zdjęcia używane przez pozarządowych analityków zidentyfikowałyby nowe obiekty wojskowe i systemy uzbrojenia w Chinach.
Chiny podjęłyby również widoczne kroki w celu zabezpieczenia swojej gospodarki, wojska i kluczowych gałęzi przemysłu przed prawdopodobnymi sankcjami ze strony państw Zachodu.
Jak zauważył niedawno starszy pracownik CSIS Gerard DiPippo, czynnikami wskazującymi na możliwość wybuchu konfliktu w krótkim terminie byłoby szereg działań w sektorze finansowym, które niewątpliwie podjąłby Pekin, takich jak nałożenie silniejszej kontroli na transgraniczne przepływy kapitału, zamrożenie zagranicznych aktywów finansowych w Chinach oraz szybka likwidacja i próba ściągnięcia chińskich aktywów ulokowanych na zagranicznych rynkach.
Jak pisze Culver: „Chińskie przygotowania do inwazji obejmowałyby również: gwałtowne gromadzenie zapasów dóbr strategicznych, takich jak lekarstwa lub kluczowe komponenty technologiczne, ograniczenie eksportu istotnych materiałów i surowców, takich jak ziemie rzadkie, rafinowane produkty naftowe lub żywność, oraz nadanie priorytetu lub przekierowanie pracy zakładów przemysłowych na produkcję przeznaczoną dla sił zbrojnych. Natomiast chińskie elity musiałyby się liczyć z ograniczeniami w podróżach międzynarodowych”.
Jak dodaje: „Wydaje się prawdopodobne, że gdyby amerykańskie służby wywiadowcze widziały, że coś takiego ma miejsce, to właśnie teraz publikowałyby te informacje, tak jak zrobiły to prawie cztery miesiące przed inwazją Rosji na Ukrainę”. Obecnie jednak żadne z powyższych działań nie mają miejsca, a zatem przynajmniej w perspektywie roku lub dwóch prawdopodobieństwo dokonania przez Chiny inwazji na Tajwan jest znikome.
Warto również podkreślić, że otwarta inwazja na Tajwan stawiałaby przed ChRL także liczne dylematy natury strategicznej i politycznej. Biorąc pod uwagę ewolucję postawy Waszyngtonu wobec Tajpej, w tym manifestowaną coraz częściej gotowość USA do udzielania pomocy wojskowej, a nawet czynnego zaangażowania w konflikt, Pekin może stanąć przed dylematem, czy w ramach operacji zajęcia Formozy nie dokonać uderzeń wyprzedzających na amerykańskie bazy i instalacje wojskowe znajdujące się w Japonii, przede wszystkim na Okinawie.
Gdyby Pekin na taki ruch się zdecydował, to niewątpliwie oznaczałoby to wejście USA do wojny z ChRL od pierwszych minut inwazji na Tajwan, a co również bardzo prawdopodobne, wciągnąłby to do konfliktu także Japonię. Brak wyprzedzającego ataku ze strony Chin to z kolei ryzyko wykorzystania przez Waszyngton baz w Japonii do dewastujących uderzeń na chińskie siły inwazyjne, zanim te dotrą do wybrzeży Formozy.
Na zakończenie tej części analizy, będącej próbą oceny prawdopodobieństwa dokonania przez ChRL inwazji na Tajwan, należy podkreślić, że Pekin może zdecydować się na podjęcie stopniowalnych działań, mających na celu wywarcie presji politycznej na Tajwan, na przykład poprzez blokadę lub nawet zajęcie licznych wysepek położonych w Cieśninie Tajwańskiej i kontrolowanych przez rząd w Tajpej. Mowa tu szczególnie o wyspach w archipelagu Matsu i wyspie Kinmen położonej zaledwie 10 km od wybrzeży Chin kontynentalnych. Pekin zajmując obie wyspy mógłby za pomocą tej strategii „salami”, próbować wywrzeć presję na Tajwan, żeby uznał polityczną zwierzchność ChRL, grożąc przy tym dalszymi, ostrzejszymi krokami w przypadku odmowy.
Jednak, jak pokazał przykład zajęcia Krymu i części wschodnich obszarów Ukrainy przez Rosję w latach 2014-2015, nie uchroniło to państwa agresora przed międzynarodowymi sankcjami i nie skłoniło zaatakowanego kraju do znaczących ustępstw. Wiele wskazuje na to, że do podobnej sytuacji doszłoby w przypadku zajęcia przez ChRL tajwańskich wysepek na Morzu Południowochińskim.
Wszystkie przytoczone powyżej argumenty wskazują na to, że scenariusz chińskiej inwazji na Formozę jest mało prawdopodobny; tym niemniej sytuacja może wyglądać dla Chin inaczej w przypadku zastosowania wokół Tajwanu blokady powietrzno-morskiej, o czym więcej w kolejnych częściach tej analizy.
Marek Stefan