Wybory na Formozie a stabilność strategiczna w Cieśninie Tajwańskiej
Rok 2024 przyniesie nie tylko niezwykle ważne rozstrzygnięcia wyborcze w Stanach Zjednoczonych, ale także, może nie mniej istotne z punktu widzenia stabilności całego systemu międzynarodowego, na Tajwanie. Wybory prezydenckie na Formozie będą bowiem nie tylko okazją dla ChRL do pośredniej niemilitarnej ingerencji na wyspie, ale mogą także wiele powiedzieć o stanie nastrojów jej mieszkańców oraz ich gotowości i determinacji do obrony dotychczasowego stylu życia, ustroju i wartości.
W styczniu przyszłego roku odbędą się na Tajwanie wybory prezydenckie, które zdaniem wielu komentatorów, mogą mieć istotny wpływ na losy kraju. Przyszły lider Republiki Chińskiej zostanie wyłoniony z grona trzech głównych kandydatów. Obecnie rządzącą Demokratyczną Partię Postępową (DPP), reprezentuje wiceprezydent Lai Ching-te, który według badań opinii publicznej ma największe poparcie, sięgające prawie 36%. Natomiast tradycyjny rywal DPP – Partia Narodowa, potocznie nazywana Koumintang (KMT), w obecnym wyścigu wyborczym postawiła na byłego szefa policji i obecnego burmistrza największego miasta republiki, czyli Nowego Tajpej – Hou Yu-ih. Jednak ten drugi według ostatnich sondaży zajmuje dopiero trzecie miejsce, z poparciem około 17%, za plasującym się na drugiej pozycji, z poparciem około 28%, kandydatem Tajwańskiej Partii Ludowej (TPP) – Ko Wen-Je. Ten były ekscentryczny burmistrz Tajpej (stolicy) zbudował swoją kampanię na apelu o budowę „trzeciej siły” w tajwańskiej polityce. Co istotne, w jego agendzie politycznej sprawa relacji z ChRL i stabilności w Cieśninie Tajwańskiej nie zajmuje istotnego miejsca. Jak wskazuje portal The Diplomat, zajmujący się sprawami Azji: „Jego partia cieszy się wysokim poparciem wśród tajwańskiej młodzieży, odzwierciedlając rzeczywistość pokolenia niezadowolonego z tradycyjnych sił politycznych. Ko określił rządzącą DPP jako 'prowojenną’, a opozycyjną KMT jako 'skorumpowaną’”.
Według badań opinii publicznej opublikowanych przez portal MyFormosa, trzy najistotniejsze kwestie, wokół których powinna skupić się dyskusja w kampanii wyborczej, to sprawy gospodarcze, opieka nad osobami starszymi oraz utrzymanie stabilnych dostaw zasobów strategicznych na wyspę, w tym wody i elektryczności. Kwestie relacji z ChRL i stabilności w Cieśninie Tajwańskiej nie plasują się nawet w pierwszej dziesiątce najważniejszych problemów Formozy.
Może to dziwić, z racji wagi tej sprawy dla przyszłości i bezpieczeństwa kraju, który funkcjonuje w sąsiedztwie mocarstwa mającego w swojej ustawie zasadniczej wpisany plan wchłonięcia Tajwanu, nawet przy konieczności użycia siły. Jednak z punktu widzenia elit politycznych skupionych zarówno w DPP jak i KMT, kwestia ta stanowi wciąż istotny obszar politycznego sporu.
W niedawnej wypowiedzi dla mediów kandydat KMT Hou Yu obiecał cofnąć przedłużenie obowiązkowej służby wojskowej (ma wejść w życie w styczniu w 2024), mówiąc, że złagodzi to napięcia z kontynentem (czytaj z ChRL), dzięki czemu dłuższa służba stanie się niepotrzebna.
„Chcemy rozmawiać z Chińczykami. Wierzymy, że możemy prowadzić dialog z ChRL. To z pewnością doprowadzi do deeskalacji napięcia, aby upewnić się, że nie dojdzie do przypadkowego incydentu, a na pewno do celowego rozpętania wojny” – stwierdził z kolei wiceprzewodniczący Kuomintangu Andrew Hsia tuż przed drugą już w tym roku podróżą do Chin. Jak dodał: „Tragedia na Ukrainie sprawiła, że kontakty z Pekinem stały się jeszcze ważniejsze. W przeszłości rozmawialiśmy o wojnie, ale teraz po raz pierwszy zobaczyliśmy w naszych salonach, w telewizji, całe to zniszczenie. Czy jesteśmy na to gotowi? Nie sądzę, abyśmy byli, nie sądzę, abyśmy byli tak odporni”.
Przeciwną opinię formułują politycy rządzącej DPP: „Nie sądzę, by ktokolwiek rozsądny mógł stwierdzić, że dialog istotnie wpłynie na zdanie Xi-Jinpinga lub KPCh w kwestii relacji z Tajwanem” – powiedział Vincent Chao, były urzędnik ds. bezpieczeństwa narodowego i rzecznik kandydata DPP. Jak dodał: „Postrzegają oni podporządkowanie Tajwanu jako część strategii 'narodowego odrodzenia’, coś nieodłącznie związanego z ich polityczną legitymacją władzy. Obowiązkiem każdego kandydata jest realistyczne podejście do sytuacji. (…) Ukraina dała Tajwanowi wspaniałą lekcję, jak się bronić i jak budować koalicje z podobnie myślącymi demokracjami”.
Kandydat DPP swój program dotyczący zapewnienia Tajwanowi bezpieczeństwa w obliczu zagrożenia ze strony ChRL, przedstawił niedawno na łamach „Wall Street Journal”. Lai Ching-te, zawarł swoje przesłanie w czterech punktach. Po pierwsze, deklaruje kontynuację polityki obecnej prezydent Tsai Ing-weng, w zakresie modernizacji sił zbrojnych, budowania odporności państwa na zagrożenia zewnętrzne i zdolności do obrony powszechnej w ramach strategii asymetrycznej obrony, która opiera się m.in. na pozyskiwaniu względnie tanich, ale skutecznych systemów uzbrojenia, które mogą zniwelować przewagi sił zbrojnych ChRL. Po drugie, Lai, wskazuje na konieczność ochrony tajwańskiego przemysłu mikrochipów i zaawansowanych technologii i równocześnie wskazuje na konieczność budowy odpornych na zakłócenia łańcuchów dostaw. Chce także ograniczenia zależności handlowej od Chin. Po trzecie, zamierza kontynuować jak najbliższą współpracę z innymi państwami demokratycznymi w celu budowania u zagranicznych partnerów świadomości znaczenia bezpieczeństwa Tajwanu . Po czwarte, deklaruje chęć utrzymania obecnego status quo w relacjach z ChRL. Deklaracja Laia, jest w zasadzie powtórzeniem założeń tajwańskiej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa realizowanej przez obecną prezydent Tsai.
Czy jednak Tajwan, mimo stwierdzeń rządzącej DPP o przyśpieszeniu modernizacji własnych sił zbrojnych i wdrażaniu strategii asymetrycznej obrony, jest gotowy do ewentualnego starcia zbrojnego z ChRL? Można mieć w tej kwestii wątpliwości.
Sprawę tę naświetla opublikowany przez „Wall Street Journal” reportaż dziennikarzy Yaroslava Trofimova i Joyu Wanga pod wiele mówiącym tytułem: „Tajwan stoi przed niemożliwym wyborem: Być Ukrainą czy Hongkongiem?”. Autorzy przywołują wypowiedzi młodych Tajwańczyków, którzy, choć przywiązani do swojego stylu życia i demokratycznych swobód, równocześnie nie wyrażają wyraźnej gotowości do obrony swoich wartości w przypadku agresji ze strony ChRL.
Pytani przez autorów młodzi ludzie mieszkający w Tajpej, którzy odbyli niedawno obowiązkową służbę wojskową, wskazują, że jest ona „stratą czasu”, ponieważ w jej trakcie zajmowali się głównie „myciem podłóg” i „wyrywaniem chwastów”, a nie realnym szkoleniem. Ponadto wskazują na nikłe szanse powodzenia jakiejkolwiek obrony w starciu z rosnącą potęgą militarną ChRL.
Jak wskazują Trofimov i Wang: „Tajwan ma problemy z utrzymaniem swoich zawodowych żołnierzy, w tym świetnie wyszkolonych pilotów sił powietrznych. Tajwańskie ministerstwo obrony podało w niedawnym raporcie, że około 20% żołnierzy zawodowych w ciągu ostatnich pięciu lat zdecydowało się odejść z wojska przed planowanym zakończeniem kontraktów. Według raportu, tylko w zeszłym roku ponad 3700 żołnierzy poprosiło o odejście”.
Jak dodają: „Zmiany w tajwańskich siłach zbrojnych nie przełożyły się jeszcze na nowe postawy wśród ogółu społeczeństwa, gdzie służba w siłach zbrojnych ma niewielki prestiż lub atrakcyjność. Wang Chung-wei, poborowy, który w najbliższych tygodniach uda się do wojska, powiedział, że podobnie jak większość młodych Tajwańczyków, nie cieszy się na to doświadczenie. „Wcale nie. To będzie całkowita strata czasu” – stwierdził, dodając, że wolałby zostać w domu i pracować w rodzinnej firmie. „Nie ma dla mnie znaczenia, czy Chiny przejmą kontrolę. Nasze rodziny i tak przybyły tu z Chin”.
Należy jednak zauważyć, że skuteczny opór Ukrainy stał się faktyczną inspiracją dla wielu Tajwańczyków, którzy zaczęli oddolnie angażować się w różne obywatelskie przedsięwzięcia w zakresie tego, co moglibyśmy określić jako obrona cywilna. Na przestrzeni ostatniego roku na Formozie powstało kilka organizacji, które zajmują się szkoleniem z zakresu pierwszej pomocy, zarządzania kryzysowego i komunikacji w warunkach konfliktu. Jedną z takich organizacji jest Kuma Academy. Otrzymała ona niedawno darowiznę w wysokości 100 milionów dolarów od Roberta Tsao, założyciela United Microelectronics, jednej z największych na świecie firm produkujących półprzewodniki. Zainteresowanie szkoleniami oferowanymi przez tę i inne podobne organizacje, stale rośnie wśród Tajwańczyków.
Nie zmienia to jednak faktu, że kwestia gotowości do obrony własnego kraju przez Tajwańczyków jest dyskusyjna. Jak zauważa generał broni Chang Yan-ting, były zastępca dowódcy tajwańskich sił powietrznych: „Młodzi ludzie to ci, którzy nie chcą zjednoczenia z Chinami. Ale jeżeli chcesz niepodległości, musisz walczyć, a oni nie chcą walczyć. Na tym polega problem”.
Niejako potwierdzeniem tych słów jest przytoczony wcześniej sondaż, wskazujący na brak realnego zainteresowania ze strony sporej części Tajwańczyków sprawą bezpieczeństwa i obronności wyspy. A to właśnie działania podejmowane przez władze Republiki Chińskiej, w połączeniu z wolą jej obywateli, stanowią pierwszy i najważniejszy warunek przetrwania tej azjatyckiej demokracji. Jeśli tę wyżej opisaną jej słabość skutecznie wykorzysta ChRL – być może ingerując w proces wyborczy i wspierając pośrednio siły opowiadające się za „pragmatycznymi relacjami przez Cieśninę” – to skutki tego działania mogą zaważyć na równowadze sił w obszarze Indo-Pacyfiku i z pewnością będą odczuwalne w całej Eurazji.
Marek Stefan