PODSUMOWANIE WYBORÓW PARLAMENTARNYCH W ARMENII 

Przyśpieszone wybory parlamentarne w Republice Armenii, które odbyłby się w dniu 20 czerwca 2021 r. zakończyły się zwycięstwem obozu politycznego Nikola Paszyniana, który doszedł do władzy w wyniku tzw. Aksamitnej Rewolucji z przełomu kwietnia i maja 2018 r. Mimo bardzo rozbieżnych sondaży wyborczych ostatecznie „Umowa społeczna” Paszyniana zdobyła 53,9% głosów (71 mandatów). Natomiast jego główni rywale weszli do parlamentu z następującym poparciem: „Ormiański Sojusz” Roberta Koczariana i Partii Dasznakcjutjun 21% (29 mandatów),, a „Koalicja Mam Honor” Artura Venecjana i Serża Sargsjana 5,2% (7 mandatów). Frekwencja wyniosła 49,4%, co jest stosunkowo niską cyfrą i też świadczy o aktualnej kondycji społeczeństwa i państwa armeńskiego.

Z jednej strony oznacza to, że Paszynian zdobył o wiele więcej głosów niż szacowało większość ekspertów. Przed wyborami bowiem główni rosyjscy oraz ormiańscy eksperci oceniali potencjalne zwycięstwo „aksamitnego” Premiera na 30-35%. Jednak wynik jego rywali wyjaśnia to zjawisko. Najprawdopodobniej ludzie, którzy oddali na Paszyniana około 20 % głosów, głosowali nie na niego, a przeciw opozycji (wywodzącej się głównie z tzw. klanu karabachskiego), czyli byłej władzy, która dla większości Ormian nadal uważana jest za opcję skompromitowaną swoimi wieloletnimi rządami, a zwłaszcza faktami korupcji. Wybory były więc pewnym plebiscytem „za” albo „przeciw” władzy.

Mimo jednak przegranej 44 dniowej wojny (z jesieni 2020 r.), która stanowi jedno z najważniejszych wydarzeń w najnowszej historii Armenii, większość Ormian odpowiada się za kontynuacją linii N. Paszyniana, który oferuje modernizację państwa na wzór zachodni oraz bierze udział w procesie rozwiązania konfliktu z Azerbejdżanem, wysyłając, zwłaszcza od marca 2021 r., bardzo wyraźne sygnały, że Erywań chce otwarcia regionu. Nad tym ostatnim, czyli nad otwarciem granic z Azerbejdżanem, a następnie Turcją, trwają aktualnie intensywne prace.

Zwycięstwo Paszyniana najprawdopodobniej przyczyni się do rozładowania napięcia w kraju, gdyż taki był sens tych wyborów. Chodziło bowiem o danie możliwości ludziom wypowiedzieć się, czy urzędujący premier, który kierował państwem w czasie przegranej wojny, posiada nadal mandat do sprawowania swoich rządów. Ta kwestia budziła wiele kontrowersji, a zwłaszcza wśród tzw. klanu karabachskiego, który po listopadzie 2020 r. zaczął zyskiwać w sondażach, organizując liczne akcje protestacyjne, oskarżając Paszyniana od zdradę w postaci oddania większości terytoriów Górskiego Karabachu. Z drugiej strony, znaczna część zwolenników Paszyniana również opowiadała się za wcześniejszymi wyborami, gdyż uważała, że należy odnowić mandat. Większość Ormian zdaje sobie również sprawę, że żadna opcja w ich kraju nie ma aktualnie możliwości na wpłynięcie na geopolitykę regionu w ten sposób, żeby zmienić obecne status quo w sprawie Karabachu, więc Paszynian był dla nich najlepszą opcją.

Niemniej, zwycięstwo nie rozwiązuje podstawowych problemów społeczno-gospodarczych Armenii, czyli przede wszystkim słabości gospodarki. Stąd Paszynian będzie miał coraz mniej czasu na chociażby częściową zmianę takiego stanu rzeczy. Zwłaszcza, że opozycja złożona z byłych władz objęła dość przyzwoitą liczbę mandatów w parlamencie i z pewnością nie będzie ułatwiać rządów nowemu premierowi, dążąc do jego skompromitowania i obalenia. Więc jeśli opozycja się teraz nie skłóci, będzie stanowić poważne wyzwanie dla obozu władzy. W poprzednim parlamencie nie było bowiem nikogo z obalonej w 2018 r. „Partii Republikańskiej”.

Dla Moskwy optymalniejsze byłoby najprawdopodobniej zwycięstwo tzw. klanu karabachskiego, ale z drugiej strony Kreml zdawał sobie sprawę, że ta opcja polityczna posiada nadal znaczny elektorat negatywny. Dlatego władze Rosji nie opowiedziały się jednoznacznie za którąś ze stron, mimo, że Robert Koczarjan otrzymywał określone poparcie z terytorium Federacji Rosyjskiej, np. od mediów rosyjskich. Moskwa zdaje sobie sprawę, że nie ma sensu utrzymywać władzy Koczarjana „na bagnetach”, a obecnie rządy Paszyniana nie kolidują z jej głównymi interesami w regionie. Zwłaszcza, że to Moskwa jest głównym architektem i kontrolerem procesu otwarcia regionu Kaukazu Południowego na który Paszynian się godzi, licząc, że dzięki temu nastąpi odblokowania Armenii i tym samym rozwój jej bardzo słabej gospodarki.

Michał Patryk Sadłowski