W Berlinie już wcześniej słychać było otwarcie formułowaną obawę, że to może być ostatnia kadencja, w której siły umiarkowane mają realną szansę powstrzymania marszu ugrupowań radykalnych. Rosnąca presja – nie tylko na tworzenie coraz trudniejszych sojuszy, ale też na przełamywanie politycznych tabu – ujawniła głęboki kryzys strategii wobec AfD. Teraz, gdy partia została formalnie sklasyfikowana jako ekstremistyczna, izolacja stanie się wręcz koniecznością konstytucyjną. Ożywi to także rozmowy o delegalizacji ugrupowania.
Dyskusję o kordonie sanitarnym wokół AfD, jeszcze przed decyzją BfV, otworzył Jens Spahn, jeden z liderów konserwatywnego skrzydła CDU. Zdecydował się sięgnąć po temat, którego większość niemieckich polityków wciąż unika: wezwał do traktowania AfD jak każdą inną partię opozycyjną. W odpowiedzi w Niemczech powróciła debata o Brandmauer – politycznym kordonie sanitarnym, którego symbolika zawarta w słowie Mauer („mur”) przywołuje w zbiorowej pamięci podział kraju oraz głębokie różnice między wschodnią a zachodnią częścią społeczeństwa. AfD świadomie odwołuje się do tej narracji i do społecznych traum, kreując obraz siebie jako ofiary mainstreamu.
Koncepcja kordonu sanitarnego wynika z przekonania, że izolowanie skrajnych partii ochroni demokratyczny porządek. W Niemczech przyjęła ona formę twardego zakazu współpracy przede wszystkim z AfD.
Koncepcja kordonu sanitarnego wynika z przekonania, że izolowanie skrajnych partii ochroni demokratyczny porządek. W Niemczech przyjęła ona formę twardego zakazu współpracy przede wszystkim z AfD. Chodzi tu nie tylko o zakaz koalicji rządowych na poziomie federalnym i w parlamentach krajów związkowych. Przedstawiciele AfD nie pełnili istotnych funkcji w kluczowych ciałach parlamentarnych ostatniej kadencji. Nie mieli żadnego przedstawiciela w prezydium od momentu wejścia partii do Bundestagu w 2017 roku. Jej wnioski ustawodawcze są niemal rutynowo odrzucane, a posłowie innych partii często unikają z nią jakiegokolwiek bezpośredniego kontaktu. W 2021 roku FDP protestowała, gdy okazało się, że przedstawiciele AfD zostali umieszczeni w sąsiednich ławach niemieckiego parlamentu.
Sytuacja zmieniła się od tego czasu o tyle, że AfD to nie partia z 10% poparciem, a FDP w Bundestagu nie zasiada już w ogóle. Ponad 10 mln obywateli Niemiec, którzy wybrali na swoich reprezentantów polityków AfD, nie można ignorować, ponieważ wzmacnia to w nich erozję zaufania do procesów demokratycznych. Poza tym, mimo systemowej izolacji AfD osiąga już poparcie na poziomie CDU i CSU, a we wschodnich krajach związkowych wygrywa wybory lokalne. Trzeba przy tym pamiętać, że AfD nie jest ofiarą „starych partii”, lecz własnej strategii dekonstruowania procesów parlamentarnych. Wykorzystuje dostępne instrumenty w sposób, który celowo ma wprowadzać opóźnienia pracy Bundestagu. Częste zapytania pisemne posłów AfD, dotyczące kontrowersyjnych kwestii, takich jak migracja czy azyl, pochłaniają ogromne zasoby ministerstw i agencji, a zamiast proponować konkretne rozwiązania, partia ta często używa tego mechanizmu, żeby zyskiwać popularność i wpływać na opinię publiczną. Strategia izolacji jest poniekąd ochroną przed sabotowaniem pracy kolejnych gremiów, jednak ma swoje poważne ograniczenia.
Największy dylemat związany z ewentualną reformą Brandmauer dotyczy dziś chadecji. Strategia przyszłego kanclerza, Friedricha Merza, opiera się na jednoczesnym utrzymywaniu kordonu sanitarnego i budowie silnego rządu, który ma odzyskać zaufanie wyborców odpływających do AfD. Merz liczy, że sprawność w zarządzaniu państwem i bardziej konserwatywna linia programowa pozwolą zatrzymać odpływ elektoratu, zwłaszcza na wschodzie. Jednak wewnętrzna jedność CDU w tej kwestii jest pozorna.
Wypowiedzi Jensa Spahna na temat technicznej współpracy z AfD przy podziale stanowisk parlamentarnych wywołały poważne kontrowersje. Spahn argumentował, że obecność AfD w Bundestagu jest wynikiem demokratycznych wyborów i stanowi wyraz społecznego niezadowolenia, które należy zrozumieć, a nie ignorować. Szczególne oburzenie wzbudziła jego sugestia, żeby uwzględniać AfD przy obsadzaniu takich funkcji, jak przewodniczący komisji. Krytyka ze strony własnej partii była natychmiastowa: szef socjalnego skrzydła CDU Dennis Radtke zarzucił Spahnowi utratę politycznego kompasu.
Strategia przyszłego kanclerza, Friedricha Merza, opiera się na jednoczesnym utrzymywaniu kordonu sanitarnego i budowie silnego rządu, który ma odzyskać zaufanie wyborców odpływających do AfD. Merz liczy, że sprawność w zarządzaniu państwem i bardziej konserwatywna linia programowa pozwolą zatrzymać odpływ elektoratu, zwłaszcza na wschodzie.
Radtke, europoseł i jeden z bardziej zdecydowanych przeciwników wszelkiej współpracy z AfD, określił wypowiedzi Spahna jako „szkodliwe i zbędne”. Przypomniał, że zgodnie z orzeczeniem Federalnego Trybunału Konstytucyjnego nie istnieje obowiązek przydzielania funkcji przedstawicielom AfD, a jego zdaniem oddanie jakiegokolwiek stanowiska tej partii byłoby równoznaczne z legitymizacją ugrupowania, które nie jest demokratyczne, mimo że działa w ramach demokratycznych procedur.
Radtke dodatkowo zaznaczył, że takie wypowiedzi, jak Spahna, szkodzą wizerunkowi CDU jako partii wyznaczającej wyraźne granice wobec radykalnej prawicy. Przypomniał także o kontrowersjach związanych z przegłosowaniem wspólnego wniosku CDU i AfD w sprawie zaostrzenia polityki migracyjnej w styczniu 2025 roku; sytuację tę wielu odebrało jako pierwsze faktyczne przełamanie Brandmauer.
Philipp Amthor, inny przedstawiciel CDU należący do młodszego pokolenia, próbował nieco złagodzić przekaz, wskazując, że choć CDU nie będzie współpracować z AfD ani składać wspólnych wniosków, to nie można unikać „merytorycznego starcia” z tą partią. Wyraził też sceptycyzm wobec samego pojęcia Brandmauer, uznając je za nieprecyzyjne – zamiast tego proponuje „gaszenie pożaru za murem”, czyli konfrontację programową i ideologiczną. Jego wypowiedź sugeruje taką strategię: nie ignorować AfD, nie izolować jej, lecz systematycznie pokazywać, że CDU ma lepsze odpowiedzi na lęki i frustracje obywateli.
Z kolei dla SPD i Zielonych Brandmauer wobec AfD to nie tylko moralna granica, ale też polityczny gwarant przetrwania. Nie planują żadnych ustępstw. W warunkach rosnącego poparcia dla skrajnej prawicy to właśnie zapora przeciwko wszelkiej współpracy z AfD pozwala tym partiom zachować status sił współrządzących, jako „ostatnia tama” przed antydemokratyczną falą. Bez niej SPD i Zieloni byliby zbyt słabi liczbowo, żeby odgrywać centralną rolę w budowie koalicji. To Brandmauer legitymizuje ich obecność w rządzie, mimo spadającego poparcia społecznego.
Jednocześnie jednak ta sama zapora staje się coraz bardziej problematyczna i nie odpowiada na przyczyny radykalizacji. W dłuższej perspektywie może przyczynić się do dalszej erozji zaufania do demokracji przedstawicielskiej. Jeżeli rządy będą stosować rutynowe wykluczenie AfD i improwizować przy kolejnych koalicjach partii środka, utrzymanie stabilnych większości parlamentarnych stanie się coraz trudniejsze. W efekcie niemiecka scena polityczna może zostać zmuszona do wyboru między kontynuacją polityki twardej izolacji — z ryzykiem wzmocnienia przekazu o systemowym wykluczeniu i braku reprezentacji — a poważniejszą inicjatywą delegalizacji AfD, której realizacja może prowadzić do dalszego napięcia w relacjach z jej wyborcami.