Układ Sił

Faster, Harder, AfD. Dlaczego Niemcy popierają skrajną prawicę?

AfD rywalizuje obecnie o pozycję najpopularniejszej partii w Niemczech. W pierwszej połowie kwietnia 2025 po raz pierwszy w historii wyprzedziła chadeków w ogólnokrajowych sondażach, a jej poparcie przewyższa łączne wyniki SPD i Zielonych.
PATRYCJA TEPPER

PATRYCJA TEPPER

Analityczka w zespole „Niemcy-Europa-świat” w poznańskim Instytucie Zachodnim.

Wzrost notowań skrajnej prawicy to trend narastający od 2023 roku, będący efektem między innymi niezadowolenia z rządów koalicji „Ampel”1Koalicja sygnalizacji świetlnej (niem. Ampelkoalition), zwana również koalicją czerwono-zielono-żółtą – w Niemczech termin oznaczający koalicję rządową złożoną z socjaldemokratycznej SPD, Zielonych oraz liberalnej FDP. Koalicji nadano nazwę sygnalizacyjna, ponieważ składa się ona z trzech partii, a każda z nich ma przyporządkowany kolor. SPD – czerwony, Zieloni – zielony oraz FDP – żółty. Takie same kolory znajdują się na sygnalizacji świetlnej., skutecznej mobilizacji w mediach społecznościowych oraz dominującej pozycji AfD we wschodnich landach. Od lutego 2025 – czyli bezpośrednio po zakończonych przedterminowych wyborach – notowania partii znów wyraźnie rosną: od około 20% do nawet 25% w kwietniu. Równocześnie spada poparcie dla chadecji, która te wybory wygrała. Różnice między CDU/CSU a AfD mieszczą się obecnie w granicach błędu statystycznego.

Przyczyną jest przede wszystkim dezorientacja konserwatywnego elektoratu po działaniach Friedricha Merza, lidera CDU i prawdopodobnie przyszłego kanclerza, ale także całkiem powszechne zjawisko rozczarowania po wyborach. Tak znaczący spadek poparcia nie miał jednak precedensu w okresie między wyborami parlamentarnymi a formowaniem rządu. Po kampanii z twardymi hasłami wyborcy oczekiwali szybkich i bezkosztowych efektów. 

Pierwsze twarde lądowanie nastąpiło, gdy chadecy po populistycznym rajdzie przedwyborczym przeszli do realpolitik i zgodzili się na fiskalne kompromisy z SPD. Dla wielu konserwatystów przywiązanych do zasad tzw. Schuldenbremse (hamulca zadłużenia), to był szok i dowód, że CDU idzie w stronę „państwa zadłużeniowego”. Narastające w mediach społecznościowych głosy o „zdradzie zasad ordoliberalnych” oraz niejasne sygnały płynące z otoczenia Merza pogłębiły wrażenie, że powyborczy mandat CDU/CSU został zbyt szybko rozmieniony na drobne w neo-Wielkiej Koalicji (CDU/CSU + SPD). 

W efekcie część elektoratu mogła odpłynąć w stronę AfD, która szybko przeformułowała swoją narrację, przedstawiając się jako jedyna konsekwentna przeciwwaga wobec polityki zadłużenia i „centralnego planowania”. Partia eksponuje potrzebę „przywrócenia wolności gospodarczej” zamiast kontynuacji państwowych subwencji i regulacji, co ma służyć zarówno delegitymizacji chadeków jako ugrupowania rzekomo porzucającego liberalne fundamenty gospodarcze, jak i przechwyceniu elektoratu FDP. Wobec marginalizacji liberałów i przesunięcia CDU/CSU ku konsensusowi z SPD, wyborcy ci nie znajdują dziś czytelnej reprezentacji w Bundestagu. Przepływ od FDP do AfD był w ostatnich wyborach znaczący: 890 tys. głosów, co czyni tę grupę trzecią pod względem wielkości, po byłych niegłosujących oraz wyborcach CDU/CSU.

Rozczarowani się jednak nie tylko konserwatywni wyborcy. W szeregach SPD także narasta niezadowolenie. Wściekli są przede wszystkim młodzi socjaldemokraci; Jusos, młodzieżówka SPD, już zapowiedziała, że nie przyjmie umowy koalicyjnej w obecnym kształcie. Sprzeciw dotyczy przede wszystkim zbyt zachowawczych zapisów dotyczących polityki migracyjnej, społecznej i klimatycznej. Gdy SPD traci młodych i progresywnych wyborców, to na tym niezadowoleniu także korzystać może AfD, gdyż powoduje ich demobilizację i prowadzi do ogólnego rozczarowania systemem politycznym. Sondażowe wzrosty AfD wiosną 2025 roku to nie tylko efekt trwającej od miesięcy normalizacji skrajnej prawicy, lecz także konsekwencja politycznego znużenia wobec wielkich koalicji, które nie oferują realnej zmiany. Im bardziej partie środka stają się dla młodych i rozczarowanych synonimem kompromisu bez treści, tym silniejsza jest pozycja AfD jako partii protestu.

W opinii samych Niemców poparcie dla AfD nie wynika z przekonania do jej programu, lecz z odrzucenia status quo. Aż 85 procent badanych uważa, że jej siła to przede wszystkim rezultat rozczarowania pozostałymi ugrupowaniami.

W opinii samych Niemców poparcie dla AfD nie wynika z przekonania do jej programu, lecz z odrzucenia status quo. Aż 85 procent badanych uważa, że jej siła to przede wszystkim rezultat rozczarowania pozostałymi ugrupowaniami. Nawet wśród samych zwolenników AfD aż 64 proc. wskazuje właśnie na brak alternatywy jako główny powód głosowania, a tylko 33 proc. utożsamia się z jej postulatami. To wyraźny sygnał, że Niemcy protestują przy pomocy AfD, a popularność to partii to sposób na potrząsanie partiami środka.

Ogólne zniechęcenie Niemców konsensusem i systemem można wyczytać także z sondaży. Choć nowa koalicja CDU/CSU i SPD jeszcze się w pełni nie uformowała, to już nastroje społeczne są raczej sceptyczne. Zgodnie z wynikami ankiety INSA (10/11.04) niemal połowa respondentów (47%) uważa, że nowa koalicja CDU/CSU i SPD nie poradzi sobie z czekającymi na nią zadaniami, a tylko 37% ma nadzieję, że rząd Merza będzie skuteczny. Ponadto, 52% badanych nie wierzy w oszczędnościowy kurs rządu, podczas gdy tylko 33% sądzi, że rząd będzie dążył do redukcji wydatków. To także symptomatyczny brak zaufania do klasy politycznej. 

Również w kwestii gospodarki panuje pesymizm. 30% respondentów przewiduje pogorszenie sytuacji gospodarczej, 36% uważa, że nie nastąpią większe zmiany, a jedynie 24% liczy na poprawę. To dla AfD, zwanej też „partią złego humoru”, dobra karta. 

Paliwem wzrostu poparcia dla AfD może być również sama postać Friedricha Merza, który nie budzi zaufania Niemców i to nawet jeszcze przed objęciem urzędu. W rankingach wyprzedza jedynie Olafa Scholza, wielką przegraną wyborów Sahrę Wagenknecht oraz liderkę AfD Alice Weidel. To niepokojący sygnał dla chadeków: mimo zwycięstwa wyborczego nie zdołali wykreować lidera z szerokim mandatem społecznym. Dodatkowo, część socjaldemokratów chce odmówić poparcia Merzowi w zaplanowanym na 6 maja głosowaniu nad wyborem kanclerza. Taki rozwój wypadków mógłby dodatkowo wzmocnić wrażenie chaosu i braku stabilności politycznej, co z kolei mogłoby prowadzić do dalszego wzrostu poparcia dla AfD.

Trudno także nie zauważyć, że porażka lewicowo-populistycznego Sojuszu Sahry Wagenknecht ograniczyła wyborcom możliwości wyrażenia sprzeciwu wobec polityki migracyjnej w inny sposób niż przez poparcie AfD. Choć przepływ elektoratu od skrajnej prawicy do partii Wagenknecht był mniejszy, niż zakładano, badania wskazują, że część wyborców po epizodzie z AfD wybrała bardziej akceptowalną – zwłaszcza dla sympatyków socjaldemokracji – lewicową alternatywę. Brak tej reprezentacji w Bundestagu mógł jednak skłonić ich do ponownego zwrotu ku AfD.

Warto jednak pamiętać, że narastające niezadowolenie społeczne w Niemczech, które utorowało drogę wzrostowi skrajnej prawicy, ma charakter wieloaspektowy i pogłębia się od lat. Punktem zwrotnym był kryzys migracyjny z 2015 roku, który dla wielu obywateli stał się symbolem oderwania elit od realiów społecznych. Kolejne fale frustracji wywołały rosnące koszty życia, kontrowersyjna polityka klimatyczna, chroniczne zaniedbania infrastrukturalne i uciążliwa biurokracja.

Szczególnie istotny był również okres pandemii COVID-19. Restrykcje sanitarne, nieprzejrzystość decyzji rządu oraz poczucie braku kontroli nad własnym życiem doprowadziły do głębokiego kryzysu zaufania wobec państwa. W efekcie powstała podatna gleba dla retoryki AfD, która łączy antysystemowość z obietnicą „odzyskania normalności”, zwłaszcza w regionach wschodnich, gdzie poczucie marginalizacji było już wcześniej silnie zakorzenione.

Także słaba popularność poprzedniego rządu „Ampel” otworzyła drogę do obecnego wzrostu AfD, ponieważ osłabiła w Niemczech zaufanie do projektów koalicyjnych opartych na szerokim spektrum ideologicznym. W rezultacie, wiosną 2025 roku scena polityczna Niemiec ulega szybkiej reorientacji, a partie skrajne zaczęły zyskiwać. Konsensus, niegdyś postrzegany jako cnota polityczna, stał się obecnie symbolem „zdrady ideałów”. To czas politycznego perpetuum mobile dla AfD: im więcej kompromisów u władzy, tym silniejszy popyt na radykalizm.

Dodaj komentarz

Oglądaj nas w YouTube i słuchaj jako podcast

Darmowa dostawa numeru!

Zrozum świat. Czytaj to, co ma znaczenie

Wybierz plan subskrypcji
i zyskaj dostęp do treści premium

Subskrypcja miesięczna

Subskrypcja kwartalna

Subskrypcja roczna
+ wydanie papierowe

Podobne artykuły

Polityka Stanów Zjednoczonych pod przywództwem Donalda Trumpa budzi wiele kontrowersji. Spotyka się z niezrozumieniem mimo...
Kształtująca się niemiecka koalicja rządząca chce usprawnić podejmowanie decyzji w Unii Europejskiej. Droga do tego...
Presja administracji Donalda Trumpa zmusza Niemcy do przemyślenia swojej roli w transatlantyckiej wspólnocie. Czy Berlin...

Robert D. Kaplan

Tragizm polityki naszych czasów

Podczas długiej kariery reportera wojennego i komentatora polityki międzynarodowej w Europie, na Bliskim Wschodzie i w Azji Wschodniej Robert D. Kaplan doszedł do przekonania, że istotą geopolityki jest tragedia.

Zobacz jakie materiały video przygotowaliśmy

Oglądaj wywiady na kanale

Jeśli wolisz słuchać wywiadów w wersji audio

Słuchaj podcastów na platformie

Układ Sił
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.