Układ Sił

Chiński zimy prysznic 

Jeden z kluczowych przedstawicieli realizmu politycznego, wywodzący się z Indii (a konkretniej obszarów obecnego Pakistanu) były dyplomata i ambasador Singapuru w ONZ Kishore Mahbubani, co pewien czas zwraca na siebie uwagę świata zachodniego śmiałymi i najczęściej kontrowersyjnymi z naszej perspektywy tezami. Jest też jednym z najwyrazistszych eksponentów tezy o wzroście geopolitycznego znaczenia Azji, co i ja – mimo oporów – próbuję sugerować w Polsce.
BOGDAN GÓRALCZYK

BOGDAN GÓRALCZYK

Polski politolog, sinolog, dyplomata i publicysta, profesor nauk społecznych. Współpracownik magazynu Układ Sił.

Po książce-eseju z 2018 r. pt. „Czy Zachód już przegrał?” w początkach pandemii COVID-19 Mahbubani wydał kolejny, obszerniejszy tom, zatytułowany „Czy Chiny już wygrały?” Po czterech latach szczęśliwie, tak uważam, został on wydany – jako pierwsza praca tego autora – także w Polsce. Oczywiście, wiemy to doskonale, jesteśmy już w innej erze – ponownej kadencji Donalda Trumpa i w geopolitycznej wirówce przez niego wywołanej, jednakże geopolityka i jej zasady tak szybko się nie zmieniają. A z tej perspektywy warto się z poglądami tego twardego realisty zmierzyć; tym bardziej, że w Polsce zbyt często w myśleniu politycznym bujamy w romantycznych lub ideowych obłokach, co Mahbubani otwarcie zwalcza i czemu się przeciwstawia.

W ślad za innym „ofensywnym realistą” Johnem Mearsheimerem hołduje on np. tezie, iż forsowanie rozszerzenia NATO na wschód ze strony USA i Unii Europejskiej, wbrew interesom Rosji, było nieroztropne i stanowiło dowód „braku pragmatyzmu” w polityce i geopolityce, rządzącej się – według niego – „klarownymi choć często brutalnymi zasadami”. A nade wszystko rachunkiem sił i potencjałów. 

Kishore Mahbubani. Źródło: mahbubani.net

W tym kontekście niektóre tezy autora są naprawdę godne uwagi i głębszego przemyślenia. Powiada on bowiem, już na wstępie tej pracy i w czym ma rację, że zderzenie pomiędzy USA i Chinami jest strukturalne, a więc będzie nas zajmowało „przez jedną a nawet dwie dekady”. Kto z tego zwarcia gigantów wyjdzie zwycięsko? Wśród dziesięciu tez wyjściowych do tego tomu autor wyjaśnia to tak: „w każdej większej rywalizacji geopolitycznej przewagę ma ta strona, która zachowa większą racjonalność”, natomiast „utrata kontroli i panowania nad sobą jest oznaką słabości”. Nie trzeba chyba przekonywać, jak ważna to konstatacja w chaotycznej „erze Trumpa”.

Mahbubanbi jest zbyt doświadczony i dyplomatyczny, by stawiać wszystkie figury na jedno pole. Zauważa, bo trudno tego nie dostrzec, że to USA za pierwszej kadencji Trumpa „rozpoczęły geostrategiczną rywalizację z Chinami”, ale jej wyników ostatecznie nie przesądza. Słusznie twierdzi, że Stany Zjednoczone Ameryki „pozostają i długo jeszcze pozostaną największym mocarstwem na globie”. Tym samym, ich wagi i znaczenia nie można lekceważyć, ale to, co się zmieniło, polega na tym, iż na naszych oczach w ostatnich dekadach odrodziła się starożytna chińska cywilizacja, której ciągłości i znaczenia tym bardziej nie wolno lekceważyć. 

Ponadto, co nie mniej istotne, jedynowładca Xi Jinping i obecne władze Komunistycznej Partii Chin (KPCh) są przekonane, iż „kwestia Tajwanu” to ostatnie ogniwo źle w Chinach się kojarzącego „stulecia upokorzeń’ (1839-1949) ze strony wielkich mocarstw i spuścizna po „zimnej wojnie”. Tym samym, Tajwan to jeden z najbardziej „gorących kartofli” jakie mamy na obecnej scenie geopolitycznej, a naruszenie jego delikatnego statusu to może być dla mandarynów w Pekinie casus belli, szczególnie gdyby władze na wyspie nieodpowiedzialnie lub z poruczenia Amerykanów ogłosiły niepodległość. 

A przy tym Tajwan to tylko jeden z otwartych geopolitycznych frontów, albowiem „ostatnie 30 lat rządów KPCh to najlepszy czas, jaki chińska cywilizacja przeżyła od czasów, kiedy Chiny zostały zjednoczone przez Qin Shi Huanga w 221 r. p,n.e.”. Chiny, w  ślad za którymi szybko kroczą Indie, znajdują się teraz w fazie renesansu czy odrodzenia i dlatego przyszłości  „Zachód nie może już dłużej dominować nad światem”, a nowy ład, kiedy się już wyłoni, będzie wielobiegunowy, z oboma tymi azjatyckimi kolosami w roli rozgrywających, a nie w menu, jak było ostatnich dekadach, a nawet stuleciach. Na tym polega zasadnicza zmiana, jaka się teraz dokonuje.

Autor dodaje jeszcze jedną celną uwagę: „Chiński komunizm nie jest zagrożeniem dla amerykańskiej demokracji. Rzeczywistymi wyzwaniami są sukces oraz konkurencyjność chińskiej gospodarki i społeczeństwa”.

Do tej konstatacji autor dodaje jeszcze jedną celną uwagę: „Chiński komunizm nie jest zagrożeniem dla amerykańskiej demokracji. Rzeczywistymi wyzwaniami są sukces oraz konkurencyjność chińskiej gospodarki i społeczeństwa”. Szkoda, że Mahbubani tej tezy nie rozwija, a jest ona szczególnie ważna z dzisiejszej perspektywy, gdy władze chińskie tak mocno postawiły na „wzrost wysokiej jakości” i w błyskawicznym tempie budują społeczeństwo innowacyjne. 

Albowiem, dodam to od siebie, bo autor wprost o tym nie pisze, obok Tajwanu najważniejszy front, jaki się wytworzył w relacjach dwustronnych USA i Chin to ten na niwie wysokich technologii, gdzie trwa zażarty wyścig o prymat w sztucznej inteligencji, komputerach kwantowych, kosmosie czy dostępie do ziem rzadkich, gdyż jeśli chodzi o alternatywne źródła energii to znalazły się na przeciwstawnych biegunach: Trump nawołuje „wierć, dziecko, wierć” i stawia na surowce spalane, a Chiny coraz bardziej dominują w alternatywnych źródłach energii, samochodach elektrycznych, a nawet mówią o bezwęglowych strefach przemysłowych i miastach. Ten bój Chiny mogą wygrać i to nie tylko na światowym Południu, które staje raczej po ich stronie, a nie USA (pod chińską wizją Pasa i Drogi – BRI podpisało się ponad 150 państw, mimo sprzeciwów USA).

Tytuł książki, jak poprzedniej tego autora, jest prowokacyjny, ale jednak ze znakiem zapytania. A to oznacza, że w jego rozumieniu Chiny jeszcze nie wygrały, a USA nie przegrały. Tak było przed pięciu laty, gdy autor tę książkę pisał i tak jest dziś, chociaż powtórna administracja Donalda Trumpa, w tym on sam, robią niezmiernie dużo, by Stany Zjednoczone osłabić i odizolować na całym świecie.

To jednak nie Stany lecz Chiny są głównym przedmiotem rozważań Mahbubaniego, który Chiny, owszem, dobrze zna z wielu tam wizyt, ale sinologiem nie był i nie jest. Stąd też inna jego teza wyjściowa, zgodnie z którą KPCh powinna być nazywana „Cywilizacyjną Partią Chin” jest mimo wszystko stawiana nieco na wyrost, szczególnie w kontekście narastającego jedynowładztwa i ideologicznych coraz bardziej rządów Xi Jinpinga oraz narastającej autokracji, czego wyraźnie pozytywnie nastawiony do Chin i zmian w nich zachodzących autor zdaje się nie dostrzegać. 

Albowiem tak jak celnie, zresztą w ślad za chińską propagandą i tamtejszymi mediami, autor  wymienia największe bolączki USA, jak narastające nierówności społeczne, plutokrację, przemoc i strzelaniny na ulicach plus anglosaską wersję machismo oraz pychę i rasizm, jeszcze wzmocnione w ramach „nieortodoksyjnych radów” Trumpa i jego formuły Make America Great Again, tak jeśli chodzi o bolączki Chin znamiennie on milczy lub ogranicza się do sformułowań typu: „Chiny zachowują się jak normalne państwo, broniące swoich naturalnych interesów strategicznych”. Więcej krytycznego podejścia do Chin, gdzie przecież nie wszystko jest bez zarzutu, też by się autorowi (i nam, czytelnikom) przydało. 

Szczególnie, że Chiny jako państwo są organizmem jedynym w swoim rodzaju, sui generis, i na ogół nie pasują do wartości i instytucji obowiązujących poza nimi. Tymczasem tam – czego autor nie dostrzega  i nie eksponuje – po twardym realizmie i pragmatyzmie Deng Xiaopinga (od końca 1978 do praktycznie 2012 r.) przyszła bardziej ideologiczna „era Xi Jinpinga”, z powrotem do marksizmu (czytaj: podważeniem wiary w rynek) czy leninizmu (czytaj: twardej dyktatury). A zarazem, co ważne i niezmienne, nadrzędne znaczenie w chińskich kalkulacjach mają tamtejsze interesy Imperium, a te Mahbubani z twardym realizmem nam przedstawia i dobrze eksponuje. Dlatego lektura tej jego pracy jest dla nas ważna, choć dla wielu może stanowić prawdziwie zimny prysznic.  

Kishore Mahbubani, Czy Chiny już wygrały? Tłum. T. Zmyśliński, Wydawnictwo Nowej Konfederacji, Warszawa 2024, s. 407

Oglądaj nas w YouTube i słuchaj jako podcast

Podobne artykuły

Xi Jinping odbył wizyty w Wietnamie, Malezji i Kambodży, zacieśniając więzi gospodarcze i polityczne z krajami Azji Południowo-Wschodniej. W obliczu chaotycznej polityki celnej USA...
Nie trzeba wielkiej dociekliwości, żeby dostrzec, że Donald Trump po kilku miesiącach rządów wywrócił cały porządek światowy. Najpierw ten geopolityczny, atakując swoich najbliższych sojuszników...
Polityka Stanów Zjednoczonych pod przywództwem Donalda Trumpa budzi wiele kontrowersji. Spotyka się z niezrozumieniem mimo jasno deklarowanych celów. Im lepiej pojmiemy jej naturę, tym...

Robert D. Kaplan

Tragizm polityki naszych czasów

Podczas długiej kariery reportera wojennego i komentatora polityki międzynarodowej w Europie, na Bliskim Wschodzie i w Azji Wschodniej Robert D. Kaplan doszedł do przekonania, że istotą geopolityki jest tragedia.

Zobacz jakie materiały video przygotowaliśmy

Oglądaj wywiady na kanale

Jeśli wolisz słuchać wywiadów w wersji audio

Słuchaj podcastów na platformie

Układ Sił
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.