Wojna domowa, która nigdy się nie skończyła
Choć wielu sądzi, że wojna domowa w Birmie rozpoczęła się po puczu wojskowym z 2021 roku, Lubina przypomina, że konflikt zbrojny trwa tam nieprzerwanie od… 1948 roku. To właśnie wtedy, zaraz po odzyskaniu niepodległości od Wielkiej Brytanii, rozpoczęło się powstanie Karenów – jednej z wielu mniejszości etnicznych. Od tamtej pory kraj pogrążony jest w niekończących się walkach między birmańską większością (Bamarami) a mniejszościami zamieszkującymi górskie i przygraniczne obszary kraju.
To konflikt między centrum a peryferiami. Centrum to niziny kontrolowane przez Bamarów i wojsko. Peryferie – obszary zamieszkane przez mniejszości, które od lat walczą o autonomię lub niepodległość. Konflikt trwa, bo żadna ze stron nie jest w stanie go zakończyć – armia jest zbyt silna, by negocjować, ale zbyt słaba, by wygrać. Partyzanci z kolei nie mają siły, by przejąć kontrolę nad całym krajem.
Pucz, który obudził społeczeństwo
Rok 2021 to moment przełomowy. Generałowie obalili rząd cywilny pod wodzą Ang San Suu Kyi i ogłosili koniec dziesięcioletniej fasadowej transformacji. W odpowiedzi społeczeństwo – głównie młodzi ludzie – po raz pierwszy w historii centralnej Birmy chwyciło za broń. Tak narodziły się PDF-y (People’s Defense Forces) – spontaniczne, oddolne struktury zbrojne. W efekcie kraj wpadł w podwójną wojnę domową: wojsko kontra partyzanci etniczni oraz wojsko kontra PDF-y.
Choć początkowo PDF-y były skazane na porażkę, z czasem, dzięki współpracy z niektórymi grupami etnicznymi, zaczęły wygrywać. W 2023 roku to one przejęły inicjatywę, a armia zaczęła ponosić dotkliwe straty, tracąc kontrolę nad znaczną częścią północy kraju, w tym granicą z Chinami.
Geopolityczny teatr absurdu
Na chaos wewnętrzny nakłada się równie absurdalna sytuacja międzynarodowa. Rosja otwarcie wspiera huntę, ale ze względu na wojnę w Ukrainie nie może zaangażować się mocniej. Chiny przez długi czas zachowywały dystans, ale gdy PDF-y zaczęły wygrywać, a ich przedstawiciele pojawili się w Waszyngtonie czy Brukseli, Pekin uznał, że lepsza znana junta niż nieprzewidywalne, prozachodnie siły rebelianckie. W listopadzie 2024 roku Chiny oficjalnie zaprosiły dyktatora do Szanghaju i rozpoczęły działania dyplomatyczne mające na celu osłabienie PDF-ów.
Lubina podkreśla, że choć Chiny mają ogromny wpływ na sytuację w Birmie, nie są w stanie jej kontrolować. Nie chcą jej stracić, ale też nie zamierzają angażować się militarnie. Interesuje ich przede wszystkim utrzymanie strategicznej infrastruktury – ropociągów i gazociągów – oraz odcięcie wpływów Zachodu.
Państwo w rozpadzie
Zamieszanie militarne i polityczne pogłębiają katastrofy naturalne – w 2025 roku kraj nawiedziło największe od 95 lat trzęsienie ziemi, które zniszczyło Mandalay, drugie co do wielkości miasto. Hunta zamiast skupić się na pomocy ofiarom, wznowiła naloty na partyzantów… w rejonach dotkniętych kataklizmem.
Gospodarka się załamuje, waluta traci wartość, społeczeństwo emigruje, a elity intelektualne i naukowe – o ile mogą – uciekają. Sankcje międzynarodowe, nieskuteczne wsparcie Zachodu i upadek administracji państwowej doprowadziły Birmę na skraj katastrofy. Armia nie może wygrać. Partyzanci nie potrafią zwyciężyć. Państwo się rozpada – i nikt nie ma pomysłu, jak to zatrzymać.
Cała rozmowa dostępna na kanale YouTube Układu Sił: